Dziś mamy dzień spółdzielcy?
PGR to były spółdzielnie, wiec może w ogóle o wsi?
Przed Komitetem Centralnym usiadł chłop i żre siano. No oczywiście zakłopotany Gomułka, aby oszczędzić sobie wstydu, daje mu 1000zł i wysyła do najlepszej restauracji w mieście.
Miesiąc później, ta sama sytuacja, tyle że przed Kremlem. Chłop żre siano, a tu wyskakuje Stalin i woła:
- Człowieku! Siano sobie na zimę zachowaj, teraz jest lato, narwij sobie soczystej trawy…
Na wsi zabitej dechami do sklepu wchodzi gość w garniturze i z nienaganną manierą pyta: - Czy dostanę u pana serek Valbon?
Ekspedient za ladą patrzy na niego jak na kosmitę i odpowiada jak na chłopa przystało: - Nie ma.
Klient: - Dziękuję, do widzenia.
- Panie poczekaj pan. Nie mamy sera Valbon, ale mamy żółty ser i biały ser.
- Nie dziękuję. Chciałem ser Valbon. Do widzenia.
- Panie poczekaj pan. A co to jest ten ser Valbon?
- Serek Valbon to jest taki mięciutki serek pokryty cieniutką warstwą jadalnej pleśni…
- A to nie mamy takiego sera…
- Nic nie szkodzi… Do widzenia panu.
- Panie. Poczekaj pan. Sera Valbon to my nie mamy, ale są za to pomidory Valbon i szynka Valbon…
Rozmowa rolników: - Wiesz Franek, zastanawia mnie, jak to zrobiłeś, że Twoja teściowa tak chętnie uprawia wasze pole…
- Po prostu przekonuję ją, że jest już na to za stara.
W wiejskim sklepie sprzedawczyni zdenerwowała się na stałych klientów: - Dosyć! Nie ma już sprzedawania win “na zeszyt”!
- Jadźka, zmiłuj się, przecież inaczej tego wszystkiego nie spamiętasz!
Rzecz się dzieje na wsi. - Józek, wszyscy mają komórkę, ja też chcę.
Józek niewiele myśląc bierze młotek, gwoździe, dechy i zbija komórkę.
W nocy pijane małolaty wracają z dyskoteki i malują napis “Zocha to q***”.
Rano Józek patrzy przez okno i woła: - Zocha, masz smsa.
Wchodzi pijany facet do domu. Podchodzi do niego żona i pyta: - Gdzie byłeś?
- Na dożynkach - odpowiada mąż.
- Na dożynkach w styczniu?!
- Tak. Taka jest moja wersja i będę się jej trzymał.
Marycha zaszła w ciążę i szczęśliwie urodziła. Ponieważ kochliwa była kobitka, miała trudności we wskazaniu ojca dziecka, więc na wszelki wypadek w pozwie do sądu o ustalenie ojcostwa wskazała wszystkich chłopów ze wsi z sołtysem włącznie. Sąd nakazał więc pobranie krwi wszystkim panom. Na pierwszy ogień poszedł sołtys. Sołtys w ambulatorium, a pozostali nerwowo i z niepokojem oczekują swojej kolejki. Po chwili wychodzi wesoły i uśmiechnięty sołtys i radośnie już w drzwiach głośno krzyczy: - Chłopy, nie bójta się!! Nie dojdą! Z palca biorą!
Dziennikarz przeprowadza wywiad z właścicielem pięciu planet bliźniaczo podobnych do naszej i nawet umożliwiających osiedla-nie się tam ludzi: - Jakim cudem doszedł pan do tak niewyobrażalnego bogactwa?
- A wie pan, byłem prostym, bezrolnym chłopem. I raz złapałem złotą rybkę. I ona mi mówi, że mi spełni życzenie. A ja się po-skrobał po łbie i rzekę: ”A co ja mogę chcieć? Bo wiesz, rybko, ja to nawet ziemi nie mam. Żeby tak mieć chociaż pięć.”