na dobranoc 22 sierpnia?

:no_entry:
Dziś o ochroniarzach?
:no_entry:
Co prawda nieco nieaktualny, bo obaj w grobie – jeden w prawdziwym, drugi w politycznym
:no_entry:
Po ostatnim radiowym starciu Jana Marii Rokity z Andrzejem Lepperem, gdy już obydwaj interlokutorzy wychodzili ze studia, jak zwykle dociekliwa Monika Olejnik, patrząc na czekających na nich ochroniarzy, zapytała jakimi kryteriami kierowali się przy doborze tych panów. Rokita odpowie-dział, że jego bodyguard musi przede wszystkim szybko działać, a dopiero potem zastanawiać się nad konsekwencjami. Na to oczywiście Lepper przedstawił zupełnie odwrotne wymagania:
- Mój goryl zawsze najpierw pomyśli zanim coś zrobi.
Olejnik poprosiła więc o zademonstrowanie ich podejścia do obowiązków.
- Przywal temu łysemu. - szybko powiedział Lepper do swojego mięśniaka.
Ten jednak zaczął się głośno zastanawiać:
- Przecież to poseł, a jak potem będzie mnie ciągał po sądach…
Rokita w rewanżu polecił swojemu, aby uderzył Leppera. Ten bez zastanowienia rypnął w to coś wielkiego, brzydkie-go i opalonego, umieszczonego na końcu szyi i przewodniczący mimo całej nabytej przez lata uprawiania boksu, odporności na ciosy zwalił się na ziemię. Ochroniarz zaś stanął i drapiąc się w głowę intensywnie myślał.
- O czym teraz pan myśli? - zapytała Monika.
- Zastanawiam się czy mu jeszcze z kopa nie przy***dolić.
:no_entry:
Jak zawsze czujny, agent ochrony, wypatrzył go z daleka. Pośród innych. Podszedł bliżej, żeby się upewnić - spojrzał i nie miał wątpliwości, to był on. Szukał go od dłuższego czasu, dlatego zwinął go bez wahania. - Ciekaw jestem na co cię stać? - pomyślał. Kiedy doszedł do swojej bazy zaczął go prać. Prał jak w transie z całej siły, a on mimo to nawet nie puścił farby. Chociaż był tylko tanim sweterkiem za sześć złotych z hipermarketu.
:no_entry:
Wchodzi facet na dyskotekę w Wołominie, a ochroniarz się go pyta:
- Ma Pan pistolet?
- Nie.
- A może ma Pan nóż?
- Nie.
- Siekierę?
- Nie.
- Kastecik?
- Nie, nie mam nic.
Ochroniarz rozbija butelkę, daje mu ubitą szyjkę i mówi:
- Cholera! Weź Pan chociaż to!
:no_entry:
Dziadzio Stasiek parkuje starego rozgruchotanego malusz-ka pod sejmem.
Wyskakuje ochroniarz:
- Panie, zjeżdżaj pan stąd! To jest sejm, tu się kręcą posłowie i senatorowie!
Dziadek na to:
- Ja się nie boję, mam alarm!
:no_entry:
Rozmawiają dwaj ochroniarze:
- Słyszałeś, że wczoraj jakiś facet chciał wejść na bal przebierańców na golasa?
- No przecież ja tam stałem wczoraj!
- I co?
- Mówię gościowi, że trzeba mieć jakiś kostium.
- A on?
- A on do mnie, że jest przebrany za dąb. Mówię, że w ni-czym nie przypomina dębu i wejść nie może!
- I co?
- Powiedział, że może odciągnąć napletek i mi pokazać żołędzia!
:no_entry:
Noc. Wielki pożar. Siedem jednostek straży pożarnej walczy z żywiołem. Do kierującego akcja podchodzi jakiś facet:
- Jak wam idzie? Nikt ze strażaków nie ucierpiał?!
- Niestety - odpowiada strażak - Dwóch naszych ludzi zosta-o w płomieniach, a sześciu jest ciężko poparzonych. Ale za to wynieśliśmy z budynku szesnaście osób. Trwa reanimacja…
- Szesnaście osób?! Przecież tam był tylko ochroniarz!
- Skąd pan wie?! Kim pan jest?
- Kierownikiem tego prosektorium…
:no_entry:
Dwóch skazańców siedzi w więzieniu.
Jeden pyta drugiego:
- Za co siedzisz?
- Napadłem na bank z bronią w ręku, zastrzeliłem dwóch ochroniarzy, i ukradłem samochód. A ty za co siedzisz?
- Za kurę?
- Jak to?
- Bo cholera wpadła do ogródka, kopała, kopała aż teściową odkopała.
:no_entry:
Swego czasu imprezowaliśmy w warszawskim hotelu MDM, i wracając z restauracji do pokoju hotelowego, w pijackim widzie władowaliśmy się do windy w 9 czy 10 luda. Klient nasz pan ale winda oczywiście po naszych harcach odmówiła posłuszeństwa w połowie drogi. No ubaw po pachy mieliśmy (tak, wiem, na trzeźwo by nas nie bawiło), do momentu, gdy stwierdziliśmy, że zaczyna nieco brakować tlenu, oddychanie staje się problemem, a co wrażliwsze koleżanki (nie ja) zaczynają panikować
Nawet nie tak nam przeszkadzała wizja uduszenia w windzie, jak te piszczące laski, toteż wezwaliśmy sobie dzwonkiem windowym ochronę hotelową. Ta przybyła w okamgnieniu (widać wieczór mieli nudny) i po wysłuchaniu płaczów dziewczyn, że “zaraz się uduszą”, zaczęła długą, acz bezowocną debatę nad sposobami wyciągnięcia nas z pułapki, przeplataną śmichami-chichami z nas - niewątpliwie przygłupów.
Po jakichś 20 minutach ustalili, że jeden pójdzie po narzędzia. OK.
Czas najwyższy, bo i duszno i słuchanie ich wywodów przez drzwi nam się cokolwiek znudziło, a alkohol zaczął z naszych pustych łbów parować
Powraca rzeczony ochroniarz po kilku minutach (a oczy u niego jakieś chytre - zapewne), przerażone panny z nadzieją nasłuchują wieści - i słyszą taki oto dialog:
Ochroniarz 1:
- No i co, masz te narzędzia?
Ochroniarz 2:
- Eeee… nie. Ale przyniosłem czarne worki

7 polubień

Z tym sweterkiem to bomba! (o ochroniarzu i tulipanie znalam…)

2 polubienia