na dobranoc 30 sierpnia?

:blue_car:
Dziś dzień taksówkarza?
:blue_car:
Roztargniony profesor pyta taksówkarza:
- Najmocniej przepraszam, gdzie ja właściwie jestem?
- Ulica Pocztowa, róg Olchowej…
- Nie chodziło mi o takie szczegóły. Ja chcę wiedzieć, jakie to miasto.
:blue_car:
Taksówkarz jedzie bardzo szybko, ostro bierze zakręty, wyprzedza samochód za samochodem. Pasażer blednie:
- Panie, niech pan uważa i wolniej jedzie, bo się rozbijemy! Ja mam na utrzymanie szóstkę dzieci!
Taksówkarz się odwraca:
- No i mi pan mówi, żeby uważał?
:blue_car:
Pobożny muzułmanin wsiadł do taksówki w Londynie i słysząc muzykę szorstko rzekł do taksówkarza:
- Wyłącz radio, nie mogę słuchać muzyki, bo w czasach proroka jej nie było, a szczególnie zachodniej muzyki, która jest muzyką niewiernych.
Taksówkarz grzecznie wyłączył radio, po czym zatrzymał auto i otworzył drzwi.
- Co robisz? - zapytał muzułmanin.
- W czasach proroka nie było taksówek, więc wyp*** i poczekaj sobie na wielbłąda!
:blue_car:
Wsiada gość do taksówki. Taksówkarz pyta:
- Dokąd jedziemy?
- A do takiego mojego starego przyjaciela…
- A jaka ulica?
- Zaraz, zaraz. Wypadło mi z głowy… to było coś z metalem…
- Żelazna?
- Nie, to nie to.
- Złota?
- Nie, też nie…
- Miedziana?
- Nie… Zaraz, zaraz coś mi świta… O!!! Mam Emalii Plater…
:blue_car:
W zapyziałym amerykańskim miasteczku o drugiej w nocy dobija się ktoś do drzwi miejscowego lekarza. Ten zaspany otwiera. Na progu stoi nieznajomy i pyta:
- Ile trzeba zapłacić za odwiedziny chorego około siedmiu mil stąd?
- Piętnaście dolarów.
- Świetnie, zatem jedziemy.
Lekarz ubiera się, bierze torbę, bierze samochód, jadą. Gdy dotarli na miejsce nieznajomy wyciąga piętnaście baksów.
- Proszę.
- A gdzie pacjent?
- E tam, pacjent. W tej dziurze w środku nocy po prostu nie da się znaleźć żadnej taksówki.
:blue_car:
Pasażer taksówki klepnął kierowcę, żeby się o coś zapytać. Tamten jak oparzony podskakuje pod sufit i traci panowanie nad samochodem.
- Panie, co pan taki nerwowy? - pyta pasażer.
- Przez 25 lat byłem kierowcą karawanu…
:blue_car:
Przylatuje z delegacji mer Moskwy Łużkow, a na lotnisku nikt na niego nie czeka! Wkurzył się, idzie na postój, łapie taryfę i dysponuje:
- Do merostwa. A jak dojedziesz w dziesięć minut to dostajesz potrójną stawkę.
Po siedmiu minutach zajeżdżają na miejsce, zaskoczony Łużkow płaci i pyta:
- Którędy Ty mnie wiozłeś?! Nie znam tej trasy.
- Nie powiem Ci, bo i tę rozkopiesz …
:blue_car:
Pewien amerykański turysta żydowskiego pochodzenia wybrał się z wycieczką do Jerozolimy. Zwiedził co było do zwiedzenia, pozostała mu jeszcze Ściana Płaczu, czyli Za-chodni Mur. Wsiada do taksówki i nie może sobie przypomnieć jaką nazwę nosi to najbardziej znane miejsce modlitw wszystkich Żydów.
- Proszę mnie zawieźć tam, gdzie wszyscy Żydzi płaczą i gdzie wznoszą modły.
Taksówkarz zawiózł go przed Urząd Skarbowy.
:blue_car:
Jedzie w taksówce Japończyk. Nagle wyprzedziła ich Ya-macha, pasażer na to:
- Yamaha made in Japan, bardzo szybka maszyna.
Jadą dalej, a tu wyprzedza ich Suzuki.
- Suzuki made in Japan, bardzo szybka maszyna! - mówi Japończyk.
Taksówkarz dojechał do celu, na taksometrze wyświetla się astronomiczna suma.
- Dlaczego tak drogo? - pyta Japończyk.
- Taksometr made in Japan, bardzo szybka maszyna. - od-powiada taksówkarz.
:blue_car:
Małe szkockie miasto. Późny wieczór. Mężczyzna zatrzymuje taxi i poleca wykonanie kursu pod wskazany adres. Kiedy taksówkarz zatrzymuje się pod piękną willą, pasażer obmacując wszystkie kieszenie dochodzi do wniosku, że pieniądze zostawił w domu i nie ma czym zapłacić. Wysiada z taksówki podchodzi do kierowcy i pyta:
- Nie ma pan przypadkiem latarki? Bo mi pięćdziesiąt funtów wpadło między siedzenia.
W tym momencie słyszy zwiększające się obroty silnika i pisk opon taxi.

8 polubień

Coś w tym stylu, ale to autentyczna anegdota z czasów gdy robiłem mapy.
Do wydawnictwa dzwoni zdenerwowany czytelnik, który na naszym planie warszawy nie może znaleźć ulicy Kierowców. Odpowiadam mu grzecznie, że w Warszawie nie ma ulicy o takiej nazwie, on się jednak upiera że jest, bo ma skierowanie do szpitala przy tej ulicy. Sprawdzam jeszcze raz w wykazie, tym oficjalnym, bo na planie mogła byc jakaś pomyłka, ale nie, nie ma takiej. Mówię mu to, gość mięknie, i po chwili mówi: “Może to była ulica Szoferów?”
Coś mi świta w głowie, więc pytam jaki to szpital. Gość mówi że wojskowy – MON. No to jestem w domu - informuje petenta, że mieści się on na ulicy Szaserów! A on - a no właśnie, jakoś tak !
Fajne skojarzenie: Szaserów – Szoferów – Kierowców. Szkoda że po drodze nie było ulicy Taksówkarzy :slight_smile:

7 polubień

A poniewaz taksowki sa drogie…

image

3 polubienia

Haha ! Bingola, te najzabawniejsze, życie samo pisze :smiley:

No to mam dobranocke na dziendobry

1 polubienie

To tak jak ja! Czlowiekowi od rana humorek sie poprawia :slight_smile:

2 polubienia