Dziś dzień ochrony środowiska?
To może o ludziach którzy słowa recykling nie znają, ale zawodowo się nim zajmują,
Czyli o czyscicielach śmietników popularnie zwanych złomiarzami. I nie tylko.
Zostałam zaproszona na przyjęcie urodzinowe kolegi, który mieszka na osiedlu domków jednorodzinnych. Oprócz prezentu kupiłam także obowiązkowo butelkę z alkoholem, która posiadała tak zwaną “grającą nakrętkę”.
Była ładna pogoda, więc bawiliśmy się w ogrodzie. Kiedy impreza się rozkręciła, a butelka została opróżniona, solenizant, nieco już pod wpływem procentów, postanowił ją wyrzucić do specjalnie w tym celu wydzielonych na osiedlu kontenerów, które goście mogli widzieć z ogródka. Wyrzucając ją, odkręcił jednak nakrętkę, aby przez cały czas grała melodyjka. Szybko o tym zapomnieliśmy, do czasu, kiedy przez osiedle zaczął przechodzić tak zwany “złomiarz”. Otworzył pokrywę kontenera, usłyszał melodyjkę, zamknął - cisza. No i znowu: otwiera - gra, zamyka - cisza. Kiedy zauważył, że przyglądamy mu się ze śmiechem, podszedł do nas i powiedział:
“Ja rozumiem, że może się wam dobrze powodzić, ale śmietniki z pozytywką to już przesada”.
Jak nazywa się kot złomiarza?
- Puszek
Jedzie sobie zajączek na motorku przez las i spotyka skacowanego misia:
- Ty zając, skąd masz taki fajny motorek?
- Nie piję, nie palę, to mam.
Następnego dnia zajączek podjeżdża do misia nowym ferrari: - Ty zając, skąd masz taką fajną brykę?
- Nie piję, nie palę, to mam.
Jakiś miesiąc później zajączek leci helikopterem nad łąką i widzi super willę. Ląduje i patrzy - misio pije piwo na tarasie: - Ty niedźwiedź, skąd masz taką fajną willę?
- Sprzedałem butelki.
Z zeszytów szkolnych:
Po zebraniu makulatury, sprzedaliśmy ją razem z panią.
- Trocin i makulatury do parówek nie dodajemy - oświadczył rzecznik zakładów mięsnych.
Po czym dodał: - To by za drogo wychodziło.
Sąsiad ma dziwne hobby.
Kolekcjonuje puste butelki.
No cóż … lepiej powiedzieć tak niż nazywać go alkoholikiem.
Policjant zatrzymuje samochód, który porusza się po drodze zygzakiem. W samochodzie siedzi ksiądz, pod jego nogami leży pusta butelka. Policjant patrzy niedowierzająco.
- Ta butelka jest pusta, co w niej było?
- Woda synu, woda.
- Czyżby? A mnie się wydaje, że wino. Ksiądz jest pijany.
Wielebny spogląda na policjanta, potem na butelkę, następnie z wyrzutem podnosi w górę oczy. - Znowu to zrobiłeś, Panie…
I tym optymistycznym akcentem kończymy.
Bo znowu zejdzie na temat ulubiony a do piątku jeszcze daleko, choć z górki.