Dziś dzień księgowego?
… przyszły straszne trzęsienia ziemi i potopy i nadszedł jeden dzień i jedna noc okropna…
Zaginiecie Atlantydy? Ależ skądże znowu, to tylko biegły rewident zrobił audyt bilansu w firmie.
Do właściciela klubu Go-Go przychodzi dziewczyna:
- Ja w sprawie ogłoszenia, chciałabym się zatrudnić.
- Tańczyłaś już?
- Trochę, w szkole.
- Pokaż cycki.
Dziewczyna bez zbędnych ceregieli podnosi bluzkę. - Dobra, wejdź na podest i zatańcz przy rurce.
Po czterdziestu minutach wygibasów: - Nie nadasz się, za mało, ten no, wyrazu.
- A ja jeszcze na komputerze umiem.
- Co tu ma komputer do rzeczy?
- Bo ja bym chciała w księgowości pracować.
Co robi księgowy u rzecznika?
Rachuje kości.
Rozmowa dwóch prezesów:
– Co u Ciebie słychać?
– Kłopoty… kłopoty… kłopoty… szukamy księgowego.
– Jak to, przecież w ubiegłym miesiącu zatrudniliście nowego.
– Zgadza się i właśnie jego szukamy.
Przychodzi księgowy do lekarza i mówi:
– Panie doktorze, źle sypiam po nocach.
– A próbował pan liczyć barany?
– No właśnie, na tym polega problem. Kiedy się pomylę, tracę trzy godziny na znalezienie błędu.
Czterech mężczyzn – inżynier, chemik, księgowy oraz pracownik administracji państwowej spierało się czyj pies jest najmądrzejszy…
Inżynier zawołał do swojego psa:
- Pi, pokaż co umiesz!!!
Pies momentalnie wskoczył na biurko, wziął ołówek, papier i narysował idealne koło, kwadrat i trójkąt…
Księgowy zawołał swojego: - Bilans! Wiesz co masz robić!!
Bilans pobiegł do kuchni, przyniósł 12 ciastek, po czym podzielił je na cztery równe kupki
Chemik tylko spojrzał I zawołał: - Probówka! Do roboty!!
Suczka podbiegła do lodówki, wyciągnęła karton z mlekiem, po czym nalała dokładnie 180 ml do szklanki bez rozlania kropelki…
Wszyscy spojrzeli na pracownika administracji państwowej i spytali: - A co potrafi Twój pies??
Mężczyzna spokojnie powiedział do swojego pieska: - Przerwa śniadaniowa!! Do dzieła!!
Pies natychmiast zjadł ciasteczka, wypił mleko, narobił na papier, po czym zaczął narzekać, że zwichnął sobie podczas tych czynności kręgosłup, wypełnił wniosek o odszkodowanie za pracę w szkodliwych warunkach i poszedł na chorobowe…
Don Corleone zatrudnił głuchoniemego księgowego, aby niczego nie podsłuchiwał i aby niczego nie wygadał. Wybór był trafny, ale księgowy był nadzwyczajny. Po roku okazało się, że brakuje dziesięć milionów dolarów. Don Corleone zorganizował małe zebranie z prawnikiem, który znał język migowy oraz księgowym.
- Zapytaj, gdzie jest moja forsa.
Księgowy rozłożył bezradnie ręce z niewinną miną sugerując, że nie wie o co chodzi. Nie trzeba było tłumaczyć. Don Corleone wyciągnął lśniący srebrny pistolet, przyłożył do czoła księgowemu i kazał przetłumaczyć prawnikowi. - Pytam po raz drugi i trzeci raz nie będę pytał.
Księgowy zmiękł i pokazał na migi prawnikowi, że forsa jest zakopana na jego podwórku pod wysokim drzewem. - Co ta świnia powiedziała? - zapytał Don Corleone.
- Powiedział, że nie masz jaj, żeby pociągnąć za spust! - przetłumaczył prawnik.
Do baru wchodzi księgowy, blondynka, ruda, ksiądz, rabin, Papież, dwie żyrafy, kaczka, zajączek, lekarz, prawnik, Indianin, Chińczyk, Anglik, Szkot i sołtys Wąchocka. Barman odstawia wycieraną szklankę i mówi:
- A to co? Jakiś dowcip?