na podwieczorek 15 lipca?

Mamy dziś Dzień Apostołów.
Ilu ich tak naprawdę było to do końca nie wiadomo, ale do legendy przeszło 12 – nie dlatego, że tylu było ich faktycznie a wynikało z tradycyjnej wiary w magie liczby 12 sięgająca chyba jeszcze czasów sumeryjskich (a i do dziś wiele rzeczy liczymy na tuziny).
Wszyscy byli Żydami w sensie grupy etnicznej posługującej się językiem hebrajskim, cześć z nich włączając Piotra była żonata.
Zresztą w ówczesnych czasach zdaje się mężczyzna w sile wieku nieposiadający zony był nieco podejrzany…
W zasadzie było ich 13, bo „zdrajcę Judasza” po ponoć jego samobójczej śmierci zastąpił Maciej. Pojawia się też pięciu innych, ale poza imionami nic więcej o nich nie wiemy.
Pozostańmy przy tuzinie. I ich szefie.
To tyle słowem wstępu.

:dizzy:
Apostołowie grali w kości. Piotr cały czas wygrywa. Dosiadł się do nich Jezus. Rzucił Piotr i wypadły same szóstki i rzucił Jezus i wypadły same siódemki. Rzekł Piotr:

  • Panie tylko bez cudów, albowiem gramy na pieniądze.
    :dizzy:
  • Jezus: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem…
    Z tłumu wylatuje niewielki kamień, Magdalena dostaje nim w głowę.
  • Jezus: Mamoooo, jak Ty mnie czasem denerwujesz…
    :dizzy:
    Po weselu w Kanie Galilejskiej wszyscy leżą skacowani, w pewnej chwili z jednego końca sali słychać głos:
  • Wyślijcie kogoś po wodę!
    Na to głos z drugiego końca sali:
  • Tylko nie Jezusa!
    :dizzy:
    Pewnego dnia Jezus zwołał w niebie świętych i apostołów i powiedział:
  • Na ziemi źle się dzieje. Słyszałem na temat rozprzestrzeniającej się tam pladze narkomanii i musimy coś z tym zrobić, lecz problem w tym, że niezbyt wiele o tym zjawisku tak naprawdę tutaj wiemy. W związku z tym wysyłam was wszystkich z misja na ziemie: idźcie i zdobądźcie próbki różnych narkotyków. Kiedy to się wam uda, wróćcie tutaj do mnie i razem przyjrzymy się z czym mamy do czynienia.
    Jak postanowił, tak się też stało. Apostołowie udali się na ziemie i po jakimś czasie zaczęli powracać ze zdobytymi narkotykami.
  • Puk, puk! - rozległo się u drzwi Jezusa.
  • Kto tam?
  • Św. Piotr.
  • Co przytargałeś?
  • Marihuanę z Kolumbii.
  • Ok. wchodź.
  • Puk, puk!
  • Kto tam?
  • Św. Marek.
  • Co przytargałeś?
  • Haszysz z Amsterdamu.
  • Ok. wchodź.
  • Puk, puk!
  • Kto tam?
  • Św. Paweł.
  • Co przytargałeś?
  • Konopie z Indii.
  • Ok. wchodź.
  • Puk, puk!
  • Kto tam?
  • Św. Łukasz.
  • Co przytargałeś?
  • Opium z Indonezji.
  • Ok. wchodź.
  • Puk, puk!
  • Kto tam?
  • Św. Krzysztof.
  • Co przytargałeś?
  • LSD i trochę trawki z jakichś akademików w Europie.
  • Ok. wchodź.
    I tak po pewnym czasie zebrał się już prawie cały komplet.
  • Puk, puk! Rozległo się raz jeszcze.
  • Kto tam?
  • Judasz.
  • Co przytargałeś?
  • FBI!!! Łapska w górę, gębami do ściany i nie ruszać się!!!
    :dizzy:
    Judasz:
  • To co, wpadniesz w piątek?
    Jezus:
  • Tak, będę.
    Judasz:
  • Super. Zapowiada się świetna ostatnia wieczerza.
    Jezus:
  • Co?
    Judasz:
  • Nic, nic … Normalna wieczerza z kolegami.
    :dizzy:
    Jezus z Mojżeszem poszli sobie popykać w golfa. Stanęli na polu, Jezus
    ustawił piłeczkę, pacnął i poleciała na środek jeziora. Pływa sobie na
    wodzie. Jezus niewiele myśląc podszedł po wodzie do piłeczki, uderzył i
    wpadła do dołka. W tym momencie do grających podszedł staruszek i
    zapytał czy może się dołączyć.
  • Jasne - odpowiedzieli razem - Twoja kolej będzie po Mojżeszu.
  • Ok - zgodził się starzec.
    Mojżesz ustawił piłeczkę, uderzył, piłka poleciała na środek jeziora i
    zatonęła. Mojżesz rozstąpił wody, podszedł do piłeczki, uderzył i
    wpadła do dołka.
    Nadeszła kolej na staruszka. Ustawił, uderzył. Piłka poleciała na
    środek jeziora i zatonęła. Przepływająca ryba złapała w pyszczek piłkę
    i odpłynęła. Zobaczył do z góry orzeł, zanurkował, złapał rybę i
    odfrunął. Leciał z rybą w szponach. Gdy przelatywali nad dołkiem ryba
    wypuściła z pyszczka piłeczkę, która trafiła wprost do dołka.
    Mojżesz popatrzył na Jezusa i powiedział:
  • Z twoim starym to się nie da grać!
    :dizzy:
    Pukanie do drzwi. Otwiera kobieta, za drzwiami stoi mężczyzna w nienagannie odprasowanej białej koszuli i czarnych spodniach, z Biblia w ręce i pyta:
  • Czy mogę porozmawiać o Jezusie?
    Maria:
  • Co on znowu zrobił?
    :dizzy:
    Do papieża wchodzi sekretarz i mówi:
  • Wasza Świątobliwość! W poczekalni siedzi stary Żyd. Ale taki naprawdę stary. Czeka już dwa tygodnie, nie chce sobie iść, prosi o audiencję.
  • Dobrze, niech wchodzi.
    Wchodzi taki bardzo, bardzo stary Żyd, taki archetypiczny. Papież pyta:
  • Jak mogę wam pomóc?
    Żyd wyciąga zza pazuchy złożony kawał papieru. Rozkłada, a tu - reprodukcja “Ostatniej Wieczerzy”. Pokazuje papieżowi i pyta:
  • To wasi ludzie?
    Papież z dumą odpowiada:
  • Nasi! A czemu pytacie?
  • Rachunku nie zapłacili.
5 polubień

Ostatnia wieczerza. Jezus wzniósł kielich i rzecze; - wypijmy za zdrowie.
Wszyscy wypili. Po chwili Jezus wzniósł kielich i rzecze; - wypijmy za szczęście. Wszyscy wypili. Po raz trzeci Jezus wzniósł kielich i rzecze; - wypijmy za rozum. Wszyscy wypili.
Po chwili Jezus wziął kielich i rzecze; - a teraz wypijmy za zdrowie tego, który zdradzi.
A na to Judasz; ; - Jezu, dlaczego, jak ze popijesz, to zawsze tylko do mnie się przypierdzielasz?

2 polubienia

to w Kanie Galilejskiej jest bombowe :grin:

2 polubienia

Gdyby apostolami byli polacy,napewno,by Jezusa po wode poslali.
Zydzi nie wiedzw,ze klin moze zycie uratowac)))

Bajka o apostołach.

  • Jedzcie, pijcie, a po stołach nie rzygajcie.

Dziś mamy też 609 rocznicę Bitwy pod Grunwaldem.

.mieczy ci u nas dostatek.

4 polubienia

Grunwald. 15 lipca 1410 roku.

Wstaje świt. W lesie budzi się polski obóz.
Poranny posiłek, modlitwa. Jagiełło staje przed namiotem, powiadomiony o przybyciu połów krzyżackich.

  • Panie, Wielki Mistrz, Ulrich von Jungingen, proponuje, by zamiast toczyć tu krwawa bitwę i stracić kwiat rycerstwa, wyznaczyć jednego z każdej ze stron.
    Niech oni stoczą pojedynek, a który z nich zwycięży, tego strona uznana zostanie za zwycięską w całej bitwie.

Po chwili namysłu Jagiełło się zgodził. Posłowie odjechali, a Jagiełło podąża do namiotów rycerzy.

  • Słuchaj Zawisza, zamiast bitwy będzie pojedynek - pójdziesz walczyć o wygrana bitwę.
  • No wiesz Władek, pojutrze tak. No możne jutro… Ale dziś nie dam rady.
  • Rozumiesz, imprezka była, daliśmy czadu no i… Po prostu nie dam rady…
    Król udał się, wiec do kolejnego rycerza:
  • Powala, pójdziesz walczyć w pojedynku o wygrana bitwę?
  • Sorki Władek, wczoraj była imprezka u Zawiszy. Daliśmy czadu no i wiesz… Pojutrze spoko, dziś nie dam po prostu rady…
    Udał się, wiec Jagiełło do kolejnego namiotu:
  • Zbyszko, pójdziesz walczyć o wygrana bitwę??
  • Królu zloty, nie dam rady. Była imprezka…
  • Tak, tak, wiem - u Zawiszy. Kto jeszcze tam był?
  • No chyba wszyscy…
  • Zwołaj wojska, niech się ustawia w szeregu pod lasem…
    Stanęło więc polskie wojsko pod lasem, naprzeciw król.
  • Słuchajcie, będzie pojedynek o wygrana bitwę. Czy ktoś z was jest w stanie stanąć do niego?? Siedzą rycerze w kulbakach, każdy łypie na drugiego, głowy pospuszczali.
    Nikt nie chce… Nagle słychać:
  • Ja! Ja! Ja chce!!! Ja pójdę!!!? Rozglądają się i widza - stary dziad z broda do pasa, ubrany w jakiś taki jutowy worek, łachmany.
  • Rany Boskie, nie ma nikogo innego???
    No i nikogo innego nie było. Dali, wiec dziadkowi długi dwuręczny miecz.
    Idzie dziadek przez pole, miecza nie da rady dźwignąć, wiec ciągnie go za sobą…
    Patrzą Polacy, a z przeciwnej strony wyjeżdża na koniu wielkim jak stodoła zakuty cały w lśniącą zbroję wielki jak dąb rycerz.
    Jagiełło chwyta się za głowę i jęczy, a Polacy wrzeszczą:
  • DZIAAAADDDEEEK!!! W NOOOGGGGGIII!!! W NNNOOOGGGGIIIIIIIIIII!!
    Rycerz niemiecki jednak już ruszył, już dopadł dziadka, który w ogóle nie zamierzał uciekać. Podniósł się tuman kurzu.
    Nic nie widać, tylko jakieś takie jęki słychać. Po chwili wiatr oczyścił pole z pyłu.
    Patrzą Polacy, a tam koń bez nóg, krzyżak bez nóg, a dziadek stoi i trzęsącą się ręką trzyma miecz na gardle Niemca.
    I mówi:
  • Masz szczęście ch***, że wrzeszczeli “w nogi”, bo bym ci łeb upi****!!!
3 polubienia

Dzieki za ten wstep i swietne dobranocki! :smile:

Wlasnie sie zastanawialam, czy o tym wspomniec, ale ze rocznica nie okragla to zrezygnowalam