A to znaczy, iż gdybym zmarł w tym czasie, w ogóle ne pamiętałbym, że żyłem.
Z tego można wyciągnąć bardzo praktyczne wnioski, czyli nie jakiekolwiek badania prenatalne płodu, lecz rodzenie każdego dziecka, a potem nie karmienie tych urodzonych z większą niepełnosprawnością, bo po co takie mają się męczyć na tym świecie, a z nimi rodzina i społeczeństwo.
Tak mądrze postępuje harmonijna Przyroda. No i chrześcijanin nie powinien uważać śmierci za coś tragicznego, bo przecież jest ona całkiem naturalnym zjawiskiem, które nie jest końcem istnienia istotności każdego stworzenia.
Zgadzacie się ze mną? Pewnie zaraz ten mój mądry temat modka skasuje.
Tylko w mózgu osobnika faszerowanego jedynie fruktozą, a co za tym idzie, pozbawionego węglowodanów, tłuszczy i białka wszelakiego, może się wygenerować takie goovno.