Teri to ta kumpela Dustina Hoffmana w Tootsie…
Nasza Elżbieta po walce z chorobą,odeszła wcześniej i to o 10 lat…
Smutne to wszystko
Twarze,w tym przypadku piękne i do tego dające to COŚ
,w paskudnych latach 80-tych
Jakoś tak dziwnie,myślałem że od obu jestem starszy…Dziwne?
No chyba nie…Śledzi sie wizerunek,pamięta role,podkochuje nawet [bo czemu nie?] ale chyba nie uprawia sie cmentarnej statystyki…
No i te moje wyobrazenia/wspomnienia,troche mnie zwiodły…
A co dopiero obejrzałem sobie po raz chyba 10,Tootsie…
Zajacówna to moja półka.
Niestety choroby nie wybierasz.
Miala w sobie to cos o czym wspolczesne “gwiazdeczki” pomarzyc moga.
Urode, wdzięk i naturalną elegancję.
Wczoraj po poludniu o tym przeczytałem. Pomyslalem, ze do tych smutkow jeszcze tylko tego brakowało.
Trochę więcej tego typu informacji a czlowiek nabawi się depresji.
Najbardziej utkwiła mi jej rola w Vabanku.
Lubiłem ją. Czasem nawet uzywalem w rebusach.
To prawda.Trochę jej jednak mało było…Właściwie gdyby nie Seksmisja,człowiek mógłby zapomnieć…
Teri natomiast kojarzy mi sie z najlepszym [i ostatnim!] czasem dla amerykańskich komedii z początku/polowy lat 80-tych.
To że byłem co tydzień w kinie,to jedno.Ale że co 2-3 film to komedia…Tego nie było ani wcześniej ani pózniej…
Czytałem wczoraj. Sympatyczna osoba.
RIP
Która?Zmarły dwie…
Pewnie ta młodsza
Jestem w szoku. Piękna kobieta …za wcześnie na sen …
Która?
Zresztą obie wzbudzały chyba jedynie przychylne reakcje,nawet jeśli nie były klasycznymi pięknościami…
A mnie się, właśnie Zającówna, jako kobieta niepomiernie podobała. Miała w sobie to coś, co mnie przyciąga.
Taka wielkooka sarenka