Pytanie inspirowane filmami/serialami w których ten wątek się pojawił. Przekleństwo, wieczna tułaczka, nuda czy też szansa na ciągłą zmianę? [ Kojarzę tylko jeden serial SF, w którym mężczyzna otrzymał od jakiegoś bóstwa/czy też maga/ dar: żył sto (czy tam 200 lat) nie starzejąc się - stan rzeczy można było przedłużać stawiając się raz na 100 lat w umówionym miejscu: przybycie na spotkanie oznaczało chęć przedłużenia status quo. Można było nie stawić się, ale nawet przybycie na miejsce nastręczało pewnych trudności: przez stulecia okolica się zmieniała i pod podanym adresem można było nie zastać dawnej karczmy. Facet się jednak stawia raz za razem. Opowiada jak wspaniałe jest jego życie: jak w każdym stuleciu testuje nowe inwestycje, kształci się, ma nową rodzinę, kontempluje zmieniający się wciąż świat - testuje kolejne opcje swojego życia…]
Po co mi takie przekleństwo? Patrzeć jak przemija to co kocham
@Devil na (pol)przewodnika ludzkosci!
@Devil Możesz znaleźć inne rzeczy do kochania, zależy od podejścia😅
Nie oglądam wcale wszelkiego"fantasy" a i sf,bardzo rzadko.Niemniej"Nieśmiertelnego" wspominam jeszcze jako dosyć udaną rozrywkę,okraszoną muzycznymi fragmentami Queen.
Co do filmu,uważam że w 1948 roku powstał najpiekniejszy film o przemijaniu,o stanie świadomości,miłości,o zmianach jakie następują w nas i wokół nas…
Ten film to"Portret Jennie"z Jennifer Jones i Josephem Cottenem…Chyba już najwyższy czas przypomnieć sobie…Może dzisiaj wieczorem?
On spotkał mała rezolutną dziewczynkę,gdzieś na Manhattanie…I od tej pory,spotyka ją w miarę systematycznie,w rozmaitych okolicznościach.Tyle tylko że ona dojrzewa,dorasta na jego oczach jakby w przyspieszonym tempie.Przy każdym spotkaniu jest starsza,opowiada jakby o innym życiu,z dziecka staje się kobietą…On,utalentowany malarz,nie tylko maluje jej portret ale i zakochuje sie w Jennie…
Stop! Nie opowiada się filmów!!!
Nieśmiertelność czy wieczność…To pojęcia których umysł ludzki nie zgłębi. i to czasem wręcz przeraża…
Cóż…Na forum to tylko słowa które w dodatku brzmią banalnie ale ja wierzę w Bożą obietnicę życia wiecznego.I tylko tak akcpetuję ową nieśmiertelność.Reszta to mniej lub bardziej romantyczne bajki"z mchu i paproci".
Ok. Czasem to rozbudza wyobraznię.Powstają ciekawe filmy a nawet musicale jak np. genialny Brigadoon z Cyd Charisse…
Ale w taki najzwyklejszy,ludzki sposób,nieśmiertelność trzebaby potrafić zagospodarować…Powiedzmy że chyba bym się nie nudził.Z drugiej strony,patrzeć jak wszystko i wszyscy odchodzą to tyle co doznać nieznośnej samotności i niekończącego się smutku…A to już raczej piekielna wizja.
Akurat dzisiaj albo wczoraj naszła mnie refleksja, że niektóre decyzje mogą być podejmowane na toku myślenia: życie jest zbyt krótkie, żeby nie spróbować / nie zaryzykować.
Marzenie.
Owszen jak w dobrej formie? Tak na etapie 33 lat? To nie mialsbym nic przeciwko temu. Ale jak pomysle, ze psychopaci mieli by miec tak samo???
@collins02 owszem filmow sie nie opowiada.
Oc bywaja archetypy.
Dobre sf czy fantazybto kreowanie swiata Twoich reguł. Nawet jak podstawowym elementem jest nieprawdopodobne:rofl:
A zycia z czasem odrastaja tylko w grach komputerowych.
Ja bym chciał byc nieśmiertelny, poznałbym wtedy wiele ciekawych osób i sytuacji na przestrzeni lat, mógłbym gdy się znudzę stać się kimś innym i zaczynać od nowa.
Tak. Pod warunkiem, że ta niesmiertel osc to nie urodzic sie bez rąk, nóg czy byc pariasem? A tak na marginesie? Jasia na lekcji historii zapytali ? Kiedy bys chcial sie urodzic?
Ano odpowiedzial, w epoce kamienia łupanego. - Jasiu dlaczego?
- bo nie bede musial uczyc sie co bylo później.