Clifford Brown…Mam taką płytę,firmowaną także nazwiskiem wybitnego bębniarza,Maxa Roache’a.Te lata 50-te,od samego początku..To coś niesamowitego w historii muzyki.Tej zapisanej i tej która się działa w terenie…
Clifford,bezpośrednio uwielbiony kiedyś przez The Manhattan Transfer…Do dzisiaj pozostaje moim ulubionym trębaczem.Z Maxem czy bez,doesn’t matter
Nie wiem,być może nie doczytałem,co sądziłby Louis…Ale czy zmieniłby moje zdanie?
Czy coś z życiorysu?Trudno o coś trudniejszego bo chłopak zginął w wypadku,w wieku 25 lat…Ale pamiętam wrażenie gdy usłyszałem po raz pierwszy Joy Spring…
Nagrywał z Maynardem Fergusonem,Milesem i inną z moich topowych artystek,Dinah Washington…Akurat tych nagrań nie znam,nie miałem nigdy na płycie ale…To kwestia czasu,nie pieniędzy
Porównywano go z Dizzy Gillespiem…