na choćby na średnim poziomie, czwartego do drużyny, i że jest jakby luka pokoleniowa między naszą silną trójką, resztą kadry “A”, a kadrą “B”, choć miało być tyle programów nastawionych na szkolenie dzieci na fali sukcesów Adama Małysza.
Trochę dziwnie to się narobiło, no ale nie ma obowiązku, aby nasi skoczkowie liczyli się w świecie skoków, podobnie jak nie liczą się w nich Finowie, którzy wcześniej brylowali na skoczniach. No i zawsze może się w następcach lotny mistrz obudzić, bo np. taki Maciej Kot był kiedyś nie tylko zwycięzcą letniej Grand Prix, ale w teorii skoków ma wiedzę może największą.