Prysznic przed seksem też by sie przydał
Nie da się wszystkiego zaplanować, bo nie da się przewidzieć różnych komplikacji, więc po co to robić?
Zdrowy rozsądek podpowiada ile czasu co mi zajmie, dodaję do tego 10-15% rezerwy i jak wszystko idzie gładko mam czas na nowe działania, lub na kawę
Jestem wrogiem wprowadzania szczegółowych procedur w pracy. Często wychodzą z tego bzdury.
Procedury to sie sprawdzaja przy analityce chemicznej, starcie samolotu i leczeniu, choc procedury medyczne sa elastyczne, zwykle obejmuja minimum obowiazujecych srodkow.
Kiedy mam dużo rzeczy to zrobienia to robię tak:
- tworzę listę rzeczy do zrobienia
- zaczynam od najłatwiejszej rzeczy i po kolei odhaczam to co zrobiłam
- czuję się z siebie dumna bo COŚ zrobiłam
- po odhaczeniu najłatwiejszych rzeczy stwierdzam, że już na dzisiaj wystarczy i najtrudniejsze zadania zostawiam aż do momentu kiedy mam dziesiąty atak paniki dlatego, że nie załatwiłam tych spraw.
(Nie) polecam!
ja zwykle jak juz sobie zapisze co mam zrobic to robie polowe i szykuje nowa liste poszerzona o stare na przyszlosc.
Ja tak robię, ale wiem, że to jest chore i zdaję sobie sprawę, że robię to obsesyjnie
Doszłam kiedyś do etapu planowania, kiedy pójdę do toalety.
Ale u mnie idzie bardziej przedziałami czasowymi albo kolejnością, dosłownie kilka punktów ma wyznaczoną dokładnie godzinę i to jest zwykle nauka. I przerwy też planuję, ile zajmą. Np. za jakieś 5 min spadam
Mnie się dobrze na Trello pracuje
Tematem tego wątku nie jest organizacja życia prywatnego.
Zawodowo, to ja nic do planowania nie miałem, od tego byli inni. Ja tylko byłem cząstką wykonawczą wielkiego logistycznego planu europejskiego. I to tak paskudnie, że nawet nie mogłem planować dla siebie, prywatnie, bo zawsze coś się spieprzyło.
Ale za to nieźle płacili.
To prawda, jak sie logistyka schrzanila to ja dopiero mialam wielka improwizacje. Z zalozenia wiecej niz godzine do przodu teraz nie planuje. No moze poza godzina obiadu, bo jak Polak (plec obojetna) glodny to zly😆
Chciałam zadać to samo pytanie! Korzystam z Evernote żeby wszystkie ważne sprawy notować, kalendarz gogle, kalendarz ścienny, mąż, który przypomina i motywuje… Nadal nie jestem dobra w te klocki🙃
Tematem tego wątku nie jest organizacja życia prywatnego
To stawia Cię w jednym szeregu z “geniuszem”, który chciał to na naszym departamentcie wymusić. Też jedynym argumentem za używaniem Trello było: “bo mi się dobrze pracuje”. Potem proponował przełożenie się z HP na Lenovo, bo to są “work horses”. Generalnie żadnych logicznych argumentów, tylko “bo ja to lubię”
Procedury!?
Koleżanka, nauczycielka, została wezwana na dywanik do dyr, bo rozmawiała ze swoją uczennicą o jej problemach rodzinnych. Dziecko szukało pomocy u ulubionej pani (podstawówka). Zamiast pochwały za rozwiązanie problemy spotkały ją gromy, bo “nie trzymała się procedur”. Powinna odesłać dziecko do pani psycholog, a nie załatwiać sama!
Problem w tym, że to bardzo nieśmiałe dziecko, a pani psycholog dla niego to osoba całkiem obca. Gdzie więc mowa o zaufaniu? Chłopak nawet po fakcie nie chciał z nikim innym o tym rozmawiać.
Procedury, to najczęściej biurokratyczne bzdury.
Pamiętam też, że do wypadku z udziałem dziecka przyleciał helikopter, odleciał bez pacjenta, bo “procedury” nie pozwoliły mu wylądować, mimo opinii pilota.
Swój czas w pracy często nakreśla z grubsza szef, moja rola to praca wykonana szybko i bezpiecznie nie tylko moje ale i kolegów w zespole jak kolwiek to zabrzmi. W głowie nakreślony szkic od A - Z, dobór odpowiednich narzędzi, określona kolejność wykonywanych czynności odpowiadających wysokiemu standardowi zmieszczenia się w zadnym czasie - przerwy do toalety, śniadania czy posiłek regeneracyjny, nieraz czynniki pogodowe lub nieprzewidziane w czasie usterki. To tak z grubsza wygląda moja praca gdzie nie płacę klimatycznego - powietrze można wekować po pracy
nie wszedzie slowo procedura jest zwolnieniem z myslenia.
Rezygnując z pewnych rzeczy.
Niewątpliwie jestem geniuszem bo szkoda mi czasu na pedantyczne porządki. To ponoć cecha ludzi ponadprzeciętnie inteligentnych.
To już jest nas dwóch.
posprzatane pomieszczenie musi wystarczyc do nastepnego sprzatania. ja sie nie urodzilam z mopem w garsci i skurzawka w zebach.
Niestety, dla służbistów - jest