Gdym chodził do klas pierwszych, czy drugich, to droga ze szkoły, jakoś tak sama się wydłużała. Moi kolesie mieszkali dalej, to mnie odprowadzali pod dom, ja tam rzucałem tornister i szedłem odprowadzać ich. Ten co miał ode mnie najbliżej, w swej chacie rzucał tornister i kontynuował odprowadzanie pozostałych i tak do skutku, aż na drugi koniec miasta. A potem gdy już nikt nie miał tornistrów, to zamiast do domów, leciało się na boisko. Nieraz była afera, bo tam pojawiała się czyjaś matka, bynajmniej nie z troski, ale darła się, że obiad dawno zimny. I taki pechowy delikwent, ku uciesze innych nieraz od mamusi w łeb zarobił. Mnie też przychodziło słuchać kazań, że najpierw do domu, a później do kolegów. Ale jakoś ta kolejność nieraz się myliła.
Kiedyś za bramkę służyły plecaki albo jakieś słupki. Teraz muszą być atesty, ogrodzenia, specjalne podłoże. Rodzice wołali nas po imieniu a nie niku na messengerze. Brało się kromę w łapę i szło się grać dalej. Społeczności rozwijały sie na ławeczkach i trzepakach a nie czatach.
Tak często byliśmy z dala od domu i jakoś pedofila nie spotkaliśmy.
Było też kapkę inaczej. Facet mógł sie do dziecka usmiechnąć na ulicy a ksiądz wziąc takowe na kolana. I nie była to tzw. inna czynność seksualna.
Bo okoliczni ludzi byli zintegrowani, znali się, każdy obcy był zaraz obserwowany. Różne zboki bały się po prostu, bo taki jeden z drugim, zanim trafił na milicję, lądował w szpitalu na urazówce. Nie było netu, więc zwabianie tą drogą odpadało. Pedofilia była, ale w inny sposób. Dzieciakom poza domem nie za bardzo groziła. No i nie nagłaśniano. W socjalistycznym państwie pedofilia? Wśród klasy robotniczej? Nigdy w życiu.
Ja tez chodzilam sama! Kiedys mnie zdybali jak w kaluzy wody z benzyna (takie KOLOROWE!) na srodku jezdni sie bawilam… Co bylo dalej - nie wspomne!
Za to w kościołach i na plebaniach pedofilia była, jest i będzie. Tam jest zagrożenie. Nikt o tym nie myśli. Pedofile nie czekają ukryci w krzakach.
Pedofilia i za PRL była. W plebaniach teżl Ale inaczej liliowi to organizowali.
Był taki sławny na cały świat chór chłopięcy; Poznańskie Słowiki. Afera i to potężna wybuchła po upadku PRL, jak już SB nie było.
A to, co działo się w domach dziecka, przekracza wyobraźnię normalnego człowieka.
Mógłbym tu grubszy referat w temacie uskutecznić.
Pitolenie o pedofilii wyłącznie w kontekście plebani jest niemierzalnie głupie i ewidentnie szkodliwe.
Obrazek sprzed dwóch godzin:
Grupka czterech “młodzieńców”-na oko tak 10-12 lat /może mniej?/
Jeden podbiega do pojemnika na “coś” i wrzuca “coś”,
za chwilę HUK!!!
Dorosłych w pobliżu nie było…
Chłopcy ulotnili się szybciutko…