Take duże przerwy wspominam jako jeden wielki żywioł…
Zwłaszcza, że skończyłem ją na 7ej klasie i dalej nie sło ni w ząb.
Chodzi o spacerowanie pod czujnym okiem???
Ja w tamtym czasie, nawet o tym nie słyszałem…Dopiero gdy matka i babcia opowiadały o zwyczajach z lat 20/30,cos sobie uprzytomniłem…
Duza przerwa to…walka o kawałek boiska aby choć trochę pokopac kawałek koksu który robił za piłkę…Na piłkę palantową,dostepna w kiosku Ruchu za bodaj,3 zł. 60 gr. nie zawsze i nie każdego było stać…
dodam jeszcze, że siedzieć na parapetach też nie można było A jednak nieraz się udawało (na krótko).
P.s. Miałam bardzo starą nauczycielkę, Miała tak ok trzydziestki
@joko dziś nie będzie, bo adwent i ona po roratach lata na miotle…
@gra Pamiętam, że czasem spędzałyśmy z koleżankami przerwę w damskiej toalecie - jakoś tak spokojnie i przytulanie tam było
ZERO WRAŻEŃ! Tylko nowa koleżanka w ławce była-nie ta z przedszkola .
I fartuszki nosiliśmy z białymi kołnierzykami…
@Mamita U mnie też fartuszki były. Najpierw takie w całości, które zakrywały całe ubranie noszone pod spodem, a potem takie trochę bardziej na luzie, coś jakby na ramiączkach więc bluza lub sweter były pod spodem widoczne. Mojej nauczycielce 1-3 się to nie podobało bo raz ubrałam jakaś mega kolorówką bluzkę z darów pod ten fartuszek i narzekała że zbytnia pstrokacizna i jak patrzy to się skupić, biedna, nie może…
U mnie te fartuszki typu “kelnerka” byly odswietne, obowiozkowo do bialej bluzki i granatowej spodniczki (mile widziana plisowana).
Na co dzień granatowy chałat z bialym kolnierzykiem. oczywiscie w podstawowce, na szczęście w liceum norm nie było żadnych.
No moze kolory stonowane - ale gdzie wtedy bylo kupic cos w odpowiednio jaskrawym zaj… kolorku?
I co?
Masz teraz taka traumę ,że nie lubisz się kolorowo i pstrokato ubierać?
@Mamita Bynajmniej! Dalej uwielbiam kolorowe ciuchy.