Po latach....Tradycja,winyl czy cd?

Osobiście…
Jestem po przesłuchaniu"Islands",King Crimson,na winylu i na cd…Dodam tutaj że akurat ten album,był jednym z pierwszych moich zakupów w epoce szaleństwa kompaktowego…Pojechałem na jakieś osiedle gdzie nigdy bym stopy nie postawił…Ale wtedy,w 1989 roku…Siła wyższa! :innocent:
Jestem za muzyką a nie za detalami technicznymi i dlatego na półce mam dzisiaj cd ORAZ winyle,ceniąc niezniszczalność cd,chyba przede wszystkim.
I tylko niektóre płyty,brzmia na winylu nieporównywalnie lepiej niż na cd.
Najbardziej szokujący przykład to,kiedyś,Atom Heart Mother,Floydów…Do tego stopnia że do dzisiaj nie pojmuję… :innocent:
Z drugiej strony…Rubycon,Tangerine Dream.Może miałem pecha…Może niemieckie tloczenia nie stanowiły ekstraklasy ale dzisiaj juz chyba nie wytrzymałbym winylowego trzasku przy tak subtelnej i wręcz czarodziejskiej muzyce…
No więc? :thinking:

1 polubienie

Raczej preferuję CD.Oczywiście zdarzają się nagrane fatalnie lecz winyle też.Płyty CD są wygodniejsze w użytkowaniu i mniej podatne na zniszczenie.

2 polubienia

CD tez nie są takie niezniszczalne.
A jak masz dobry sluch? To zapis analogowy dzwieku, pomimo ze czasem chrupnie i zaskrzypi, bo nosnik delikatny, obejmuje szerszy zakres dzwieku - zwlaszcza jesli dotyczy ostatnich technologii stosowanych pod koniec popularnosci winyli. Wiec wniosek nasuwa sie sam. Poza tym sentyment.
Jak z obrazami. Dopoki uzywano bieli olowiowej w malarstwie dziela te poczatkowo bardzo kolorowe, z czasem ciemnialy i nabieraly “szlachetnej patyny”. Teraz trudno nam sobie wyobrazic, ale dla owczesnych odbiorców malowidlo w takim stanie wyladowaloby gdzies jako surowiec wtorny.
Jako zniszczony.
Podobnie rzecz z ze starozytna Grecja, a nawet jeszcze rzezba ornamentacyjna islamu. Bez polichromii bylo to dla wspolczesnych nie do przyjęcia… Dla nas kicz… Ogladalam kiedys film dokumentalny, gdzie odtworzono kolory Partenonu. Zęby mogly rozbolec. Podobnie rzecz ma sie z muzyką.
Co prawda większość dźwięków odbiezamy uszami, ale na tym zmysl sluchu sie nie kończy.

Mam podobne zdanie do Conradusa. Większa jakość dźwięku na cd, choć kilka winyli nagranych było blisko ideału, ale to były ze trzy, cztery takie winyle, które tak oceniam ze wszystkich słyszanych przeze mnie. To był “import” angielski i raz szwedzki. Ten ostatni, to był któryś long-play Abby. Koleś w Swarzędzu u siebie w domu mi to puścił w połowie lat 80. Ale on miał urządzone niesamowite studio do słuchania. Tam wychodziła każda wada w nagraniu.

2 polubienia

My naród /co ja piszę ;-)/My starsze pokolenie i tak słuchamy czegoś co wydziela dobre dźwięki.Jak pomyślę o młodszym pokoleniu wychowanym na MP3->głuszelce z nich będą.

3 polubienia

To z pewnością.A jak to pracę w radiu ułatwiało!
Czasem wystarczył podręczny chlebak zamiast walizki :innocent:

1 polubienie

Gdybym miał się spierać to…nie zostawiłbym na cd,suchej nitki.
Na bardzo wielu płytach,brzmienie płaskie,zupełnie jakbyś porównał uderzenie w bęben do uderzenia w poduche od fotela…
Z drugiej strony,znalezć winyla bez wad to też sztuka.A to nie do końca okrągły,a to wytłoczony z jakimiś “guzkami”…
Jestem zdania że o płyty trzeba dbać,bez względu na nośnik.Ale o winyle trzeba dbać niemal jak o zwierzaka w domu :wink:Kurz,brudne łapy,tłuste odciski a także wilgoć,brak przestrzeni na półce [powodujący odciski czyli tzw.“kopertówki”]…To wszystko winyla może zabić.
W przypadku cd,wystarczy …wytrzeć lub umyć.
Ale najwieksza różnica to brzmienie.Przestrzenne,o wiele wyrazniejsze wobec wysokich tonów…
Czasy pełne pośpiechu i bylejakości,temu nie sprzyjają ale to właśnie brzmienie leży u podstaw renesansu winyli.
Oraz to o czym wspominal w pewnym dokumencie,Rick Wakeman.Kiedy bierzesz do ręki płytę winylową to tak jakbyś obcował z dziełem sztuki.Celowali w tym przedstawiciele rocka progresywnego ale faktycznie,każde wydawnictwo było inne,były plakaty,książki z tekstami a nawet…zapach.
Cd zamyka to wszystko w zawsze identycznym plastikowym pudełku…
Teraz owszem,juz nie"zawsze" bo mamy wspaniałe digi packi ale ta miniaturyzacja zabrała sporo poezji,dawnych lat…

1 polubienie

Miałam koleżankę, która każdą, świeżo zakupioną płytę przegrywała na CD i ją odtwarzała na co dzień. Oboje z mężem byli bardzo muzykalni, więc w niedzielę wieczorem siadali i słuchali winyli. Oszczędzali je. Próbowała pokazać mi różnice w odbiorze CD a winyla. Niestety, dla mnie to było to samo.

2 polubienia

Dużo zależy od sprzetu,rozstawienia głośników oraz produkcji.No i lat w których dana płyta powstała.
Poza tym…Jest jeszcze coś o czym się prawie nie wspomina a jest to,kto wie,czy nie najważniejsza rzecz.
Trzeba być choć troche osłuchanym.Oczywiście są i przypadki skrajne bo jeśli ktoś nie słyszy różnicy miedzy Dark Side Of The Moon,Pink Floyd, z winyla a z cd to znaczy że ma,jak to się mówi,“dębowe uszy”
Zazwyczaj jednak nie są to sprawy do wychwycenia dla każdego.Przynajmniej nie od razu.

2 polubienia

U mnie sie mowilo, słoń na ucho nadepnął :wink:

1 polubienie

A u mnie:Mam słuch absolutny.Wiem kiedy grają a kiedy nie grają :wink:

2 polubienia

Spotify

A nasi piłkarze tak grają, że nie tylko uszy i zęby bolą ale i włosy… :crazy_face:

3 polubienia

A to chyba wszędzie :innocent:

1 polubienie

Poszerzone o inwokacje wypadłeś z kolyski , a slon obok przechodził? :joy_cat:

1 polubienie

'inwokacje" :joy: :joy: :joy: