co zrobiłbym, gdyby mnie się przytrafiła grypa lub przeziębienie, odpowiedziałbym, że zastosowałbym na sobie głodówkę zdrowotną za pomocą dowolnej ilości jabłek, wygrzewając się w domu, nie zbijając gorączki, i oczekując po 2-3 dniach całkowitego ustąpienia dolegliwości.
Dodatkowo gdyby ktoś spytał się mnie, co sądzę o zbijaniu gorączek, odpowiedziałbym, że uważam takie ich zbijanie za gorsze od nazizmu, psujące zdrowie, układ immunologiczny, i prowadzące prostą drogą do nowotworowych białaczek.
Niestety, mamy najwyraźniej różne poczucie logiki. Wszak swym pytaniem, jednym i drugim, już odpowiedziałem na takie hipotetyczne pytania, więc po co ktoś miałby się o to pytać, co już poznał?
Dobre odżywianie z dużą ilością witamin, radzenie sobie na bieżąco z innymi dolegliwościami typu kaszel, katar, ból gardła, mięśni itp., zbijanie gorączki tylko, kiedy robi się niebezpiecznie wysoka (tak, też uważam, że zbijanie temperatury rzędu 38 czy nawet 37 (!) stopni to debilizm i działanie na własną szkodę, ale tak zwrócę uwagę, że przy temp. ok. 40 stopni się zaczyna majaczyć, a powyżej jakichś 42 się umiera) i odpoczywanie w ciepełku vs głodówka na samych jabłkach, kto wygra?