Brytyjska grupa Quireboys i fragment ich 10 albumu"Twisted Love"
Cóż…Po siatce potrzebowałem czegoś…soczystego
Formacja wystartowała w latach 80-tych ale..Od razu zaczęly sie porównania do Faces,z Rodem Stewartem na czele,na przełomie lat 60/70.
Może gitarzyści Quireboys są mniej finezyjni,może wokalista niebezpiecznie zbliża sie chwilami do kiczu a’la Billy Idol ale całość brzmi dosyć świeżo i nawet kiedyś,taka płyta mogłaby rozkręcić wiele prywatek.
Tak…Po prostu wzmocniony rock and roll,właściwie bardziej amerykański niż brytyjski.Zgodnie z recepturą ostatnich dekad. Głośniej i mocniej.
Na szczęście perkusista gra a nie młóci a dosyć staroświecka produkcja może nas nawet odesłać w objęcia takich mocniejszych Stonesów.
Super pod piwo a i zapewne pod Jacka Danielsa
Kierowcy Route 66, zapewne też by nie wzgardzili