Popieracie taką inicjatywe?

Zeby jeszcze tak w PL po kolędzie było?
Księdza zapraszam a nie pakuje mi się do domu niczym nachalny akwizytor?

2 polubienia

Przecież “po kolędzie” ksiądz puka tylko tam, gdzie ministrantowi (kilka dni wcześniej) potwierdzono chęć spotkania :slight_smile:

3 polubienia

No nie wszedzie. U mnie w parafii narzuca dzien, nie podajac nawet konkretnej godziny. Co proboszcz to obyczaj. I chodzi bez ministranta jako herolda.

1 polubienie

Narzuca dzień, prawda. Nie podaje godziny, też prawda (bo i skąd ma wiedzieć, gdzie sobie dłużej pogada :slight_smile: Widocznie Twój proboszcz ma problem z ministrantami. U mnie proboszcz nie ma wikarego, sam ogarnia kościół, cmentarz, Dom Opieki i religię w szkole (wprawdzie tylko 4 klasy, ale zawsze coś). A po kolędzie chodzi z 2, czasami 3 ministrantami. Oni też chcą zarobić :)))

2 polubienia

I dobrze. A zaczęło nie od karteczek w skrzynkach pocztowych z napisem “nie wrzucać ulotek i reklam”.

1 polubienie

Mój probosz to ma problemy z dobrym wychowaniem przede wszystkim. Nie liczac malego drobiazgu, ze jego pogadanie to ankieta -wywiad i cos co co mozna zaliczyc do grzechów glownych zwykle podawanych jako nr 1 i 2.
Piszę oczywiscie o Polsce.

Ja mam inny problem, bo wzięłam lek na noc, którego się nie bierze wtedy, bo nie można spać…Taka jestem przytomna. :face_with_raised_eyebrow: Starość.

1 polubienie

Sprawa prosta, omijac apteki. A i w kieszeni wiecej zostanie…

1 polubienie

Omijać, ale to lek na myślenie dla staruszków. Tylko ja nie myślę i wzięłam wieczorem …

Zawsze było dokładnie tak jak piszesz,@Gra
A 10 lat temu,był taki młody ksiądz który za żadne skarby nie chciał koperty…Nosił taką przedwojenna pelerynę i rzucał cień identyczny jak …Nosferatu :joy:
Jeśli sie coś zmieniło to…czasy.
Kiedyś na księdza czekaliśmy…“od Teleekspresu do dziennika” bo wszyscy go zatrzymywali i częstowali.
Dzisiaj można sie umówić z dokładnością do kwadransa…

2 polubienia

Jak wszędzie sa ludzie i ludziska jak widać.

2 polubienia

W Warszawie nie było nigdy takiego zwyczaju. Mieszkałem w kilku parafiach i ksiądz zawsze chodził w pojedynkę po wcześniejszym ogłoszeniu grafiku z ambony i powieszeniu kartki na klatce schodowej. Ministranci nigdy z księdzem tu nie chadzali.

A w wielu krajach (np. w USA) ksiądz chodzi po kolędzie tylko do tych ludzi, którzy sami wyrażą takie życzenie a nie wprasza się jak domokrążca.

1 polubienie

Jak krotko mieszkamam na Widzewie to ministranci w charakterze heroldow roznosili kartki z dniem najscia kontrolera koscielnych kartotek i poborcy. Ale nawet odmowa przyjecia nie gwarntowala, że poborca nie bedzie się dobijal. Osiedle bylo nowe to walczyl o liczebnosc trzódki.
A cięta na nich bylam. Bo pod nowy kościoł zgarnęli najladniejsza część nowo powstajacego parku.
W starym mialy byc salki katechetyczne, a jest magazyn diabli wiedzą czego.

1 polubienie

Inne zwyczaje. Ale napisałam prawdę. Mieszkałam w 3 parafiach. Zawsze ministrant był kilka dni wcześniej itd… Zresztą @collins02, też poznaniak potwierdził to.

1 polubienie