Rząd przyznaje się do 4,5% inflacji. Fachowcy w Polsce obliczają na 5,1% sądząc po podwyżkach cen. Ale fachowcy neutralni bąkają coś o 5,9%. A pamiętajmy, że Glapiński sztucznie trzyma w miejscu obniżająć po cichu stopy procentowe. a to działa na zasadzie sprężyny. Pomimo pandemii, w Europie inflacja na dziś prawie nie występuje. Tylko mają ją dwa kraje; Węgry i Polska. Przypadek?
Jeden z cudów świata!
Jeden taki już przeżyliśmy, że byliśmy milionerami.
To ponura przyszłość. Inflacja i rozdawnictwo.
Zawsze można wziąć kilo czereśni w leasing.
Inflacja to częściowo fakt, inny fakt który boli rząd i prezesa banku to oszczędności ludzi na kontach. Wg nich te pieniądze powinny pracować w obiegu i zarabiać, co nakręciło by nowe podatki zwrotu kasy z obiegu. Kasa na koncie nie pracuje / nie generuje podatków z kupna różnych dóbr, generuje dodatkowe koszty bankowe, dlatego prezes banku nic nie zrobi by obniżyć podwyżki. Cel podwyżek to by ludzie dużo kupowali w droższej cenie by uruchomili kasę z kont, opłaty za korzystanie kont czy utrzymanie kart płatniczych też ulegnie podwyżce kosztów, dodatkowo bank musi się dzielić kosztami z operatorami bankomatów czy czytników kart
Kaziu. Pieniądze na kontach pracują i są w obiegu. Depozyty są nie ruszane. Im więcej ludzie mają kasy na kontach, tym lepiej dla każdego kraju.