że kapitalizm wierzący w uzyskiwanie zysków z inwestycji, to ustrój ekonomiczny dla naiwnych i poszkodowanych na myśleniu?
Przykład takiego łatwego, szybkiego wyjaśniania bezmyślności kapitalizmu:
Zatrudnieni, będący zarazem konsumentami, intencjonalnymi nabywcami produktów, otrzymują wynagrodzenie za pracę, które dla zatrudniających ich właścicieli produktów, jest kosztem ich wytworzenia. Aby inwestorzy kapitalistyczni uzyskiwali zyski ze swych biznesów, inwestycji, powinni sprzedawać należące do nich produkty po cenach wyższych od kosztów ich wytworzenia.
Cały szkopuł kapitalistycznego ustroju polega jednak na tym, że konsumenci jako intencjonalni nabywcy produktów, posiadają w kieszeniach lub na kontach tylko tyle pieniężnych ekwiwalentów swej pracy przy wytwarzaniu produktów, ile wynoszą koszty ich wytworzenia, czyli nie mogą być w stanie nabywać ich po wyższych cenach, aby naiwni inwestorzy kapitalistyczni osiągali zysk ze sprzedaży należących do nich produktów.
Jest jedynie CZĘŚCIĄ kosztów wytworzenia produktu / usługi.
Pazerny kapitalista ma fabrykę lizaków. W fabryce stoi jedna maszyna, którą obsługuje jeden pracownik. Fabryka produkuje 1000 lizaków dziennie, które pazerny kapitalista sprzedaje po 1 szelągu. Do kasy pazernego kapitalisty wpłynie więc 1000, podczas gdy pracownik otrzyma wynagrodzenie w wysokości 100 szelągów.
Pazerny kapitalista musi oprócz wynagrodzenia pracownika pokrywa też inne koszty. Koszty materiałów, opakowania, pomieszczeń, energii, amortyzacji, podatki.
Koszty są wysokie - 700 szelągów dziennie. 1000 - 700 - 100 = 200
Pazerny kapitalista jest więc w stanie nabyć 200 lizaków, podczas gdy jego pracownik jedynie 100.
Pazernemu kapitaliście do życia potrzebne jest jednak tylko równowartość 50 lizaków. W ciągu miesiąca uciułał 4500 szelągów, za które kupił jeszcze jedną maszynę i zatrudnił dodatkowego pracownika.
Teraz pazerny kapitalista ma 400 lizaków dziennie, podczas gdy jego pracownicy jedynie po 100.
Wszystkie koszty inwestora dają się sprowadzić do kosztów wynagrodzeń zatrudnionych na różnych stanowiskach, obecnych i minionych, w tym zawartych w cenie maszyny, która musi być zamortyzowana.
Każdy pazerny kapitalista na każdym etapie produkcji maszyny (od wydobycia surowca, poprzez jego obróbkę, do końcowego montażu) dolicza tzw, wartość dodaną (added value). Na każdym etapie produkcji maszyny, pazerny Fiskus pobiera podatek od wartości dodanej - Value Added Tax - w skrócie VAT.
Tu na przykładzie chleba powszedniego:
Gotowy produkt (chleb) ma wartość 10, czyli pięciokrotnie większą od jego składników w pierwotnym stanie.
Niczego mądrego nie rozumiesz, @ZiraaeL Końcowy produkt ma zsumowaną wartość wynagrodzeń za pracę na poszczególnych etapach tworzenia wartości… Żaden zysk tu nie powstaje.
Czy mógłbyś mi uprzejmie towarzyszyć w jutrzejszej wizycie w Urzędzie Skarbowym i rzetelnie wytłumaczyć Naczelnikowi, że naliczony podatek od dochodu, za który mógłbym nabyć tysiące lizaków, jest niezasadny i nie ma oparcia w logicznym pojmowaniu rzeczywistości?
Z tym VAT to troche na wyrost, bo to jest uproszczony podatek placony przez odbiorce koncowego.
Na razie nic madrzejszego nie wymyslono, zeby chc troche z przeplywu zysku w szarej strefie uszczknac.
Przynajmniej w krajach gdzie wystepuje zjawisko socjalnosci panstwa (czyli dodatkowe sterowanie dochodami w postaci “bezplatnego” szkolnictwa, leczenia czy emerytur - to ostatnie to piramida finansowa nie redystrybucja)
Gorzej jak takie panstwo przeradza sie w kraj populistyczno roszczeniowy bez sensownego mechanizmu podatkowego.
Wartosc dodadana to jednak blizej pojec marksistowskich - tak jak maszyny, ludzie tez potrzebuja minimum “technicznej obslugi” w postaci wyzywienia, mieszkania i rozrywki.
A cena zbytu? Czesto jest cena umowna, sterowana popytem.
Ekonomii nie da sie wytlumaczyc w dwoch slowach, niby to nauka, ale w praktyce scieranie sie madrali czyj model lepiej sie w praktyce sprawdza?
Samo pobieranie VAT-u, @ZiraaeL i @okonek, jest uzasadnione i logiczne, bo jest najtańszym, najefektywniejszym opłacaniem tzw. strefy budżetowej, choć powinno opierać się na prostym rachunku matematycznym, będącym proporcją zatrudnionych w strefie budżetowej do zatrudnionych w tzw. strefie materialnej. Tak jak jest on VAT obecnie pobierany, czyli nie matematycznie, lecz empirycznie, uznaniowo, to są kpiny z ekonomii i pole do nadużyć i oszustw, jako wykalkulowane uzyskiwanie tego kapitalistycznego zysku.
Wręcz przeciwnie, pobieranie podatku VAT jest bardzo drogie i skomplikowane, obwarowane setkami wyjątków, zwolnień stwarzających duże pole do nadużyć i nadinterpretacji.
Np. stawka VAT od Atlasow jest 7% a od map 23%. Ale moja poprzednia firma dostała kiedyś wezwanie do uzupełnienia zaległego podatku. Zapłaciliśmy 7% od atlasow ale urząd skarbowy zauważył że w atlasach są mapy czyli podatek powiem być wyższy.