“…I hope that Russians love they children too”
Sting w ramach swego debiutu solowego,z 1985 roku.
Bezsprzecznie najlepsza płyta w dorobku basisty The Police.Płyta tak dobra że przez lata,nawet do głowy mi nie przychodziło krytykować cokolwiek…
A jednak…Pełen uroku utwór"Russians",wzbogacony wstawkami z Prokofiewa,dzisiaj aż prowokuje.
Rosjanie kochają bowiem swe dzieci jak wszyscy ludzie na świecie.Prawda czy fałsz?
W zestawieniu z tym co się dzisiaj dzieje,powiedziałbym że swe dzieci kochają rosyjskie matki.Bo z pewnością nie kremlowska sitwa zwyrodnialców!
Sting dzisiaj już zapewne nie walczy niczym np. Bono,o pierwsze strony gazet.Nie robi za chwilowy autorytet…Ale słowa padły i to na świetnej płycie!!!
Dla mnie to jeden z wielu przykładów,naiwności Zachodu.Tego tchórzliwego Zachodu który sra ze strachu o swe pieniądze i nigdy niczego nie nazywa po imieniu…
A artystom to sie udziela.Artystom dodajmy,niemal z reguły kretyńsko lewicowym…
Zostawiam ten temat bez"pytania"