Macie po pracy czas na życie? A może praca jest Waszym życiem? Potraficie oddzielić te dwa aspekty? Potraficie się dystansować od tego co w robocie, czy jeszcze długo po skończonej “szychcie” trawicie “zawodowe” problemy.
Dla mnie praca bla życiem. Szkoda, że nie mogę urodzić się drugi raz…
No jasne!
Za malo czasem tego czasu na wszystko co bym chciał ale mam go zawsze.
Pracuje po to aby normalnie żyć i z tego zycia korzystać.Pracuje aby miec pieniądze na życie.
Mialem to szczescie w zyciu ze przez okres ok.15 lat,robilem to co mnie pasjonowało [radio,sklep plytowy].I wtedy praca sie z życiem zazębiała.
“Trawienie” problemow z pracy jest niestety nieuniknione bo czlowiek spotyka sie z innymi ludzmi i nie wybiera przecież sobie towarzystwa.
Niemniej nie pozwalam aby to jakos powaznie destabilizowało mi normalne życie.Jak dotąd,jedynie zaraza mi je zdestabilizowała…
Pracuję być żyć. Nie żyję by pracować. Mam dużo czasu, dystansu i bez problemu potrafię oddzielić jedno od drugiego.
@Devil Zazdroszczę!
Z ostatniej pracy przynosiłam niechęć do laptopa i telefonu, już jestem wyleczona
Większość się tak ratuje, że w pracę się zbytnio nie angażuje, za to swój czas po pracy odpowiednio smakuje, w tym życie z najbliższymi (czy. te wsuwy międzynożne)…
@harmonik, wiosna na Ciebie podziałała?
Co Ty z tą nagością i wsuwami
Wiem, że te wsuwy nie są za mądre…
Intelekt do tego potrzebny nie jest.
@efka Wirusy mają inteligencję środowiskową🙃
To nie JA!!! I to jest bardzo źle!!!
W poprzedniej pracy gdy pracowałem twórczo przy mapach tak było. Nawet często w czasie wolnym przychodziły mi do głowy różne pomysły.
Teraz jest inaczej. Wychodzę z pracy i zanurzam się w rzycie.
Teraz to pracuję tylko 6 godzin w tygodniu, wiec nie jest źle xD Ale w normalnych warunkach pracuję tylko 4 razy w tygodniu po okolo 7 godzin. Lubię swoją pracę, ale nie jest ona moim życiem. Pracę zostawiam w biurze. Mam super szefową(przed chwilą wlasnie przywiozla mi lekko spozniony prezent urodzinowy) i fajne 2 wspolpracowniczki. Nie narzekam w domu na nic, wiec jest ok.
Kiedy sytuacja się polepszy planuję także podjąć się dodatkowej pracy porannej i utrzymac ją przez jakis rok zeby zyskac dodatkowy zastrzyk oszczednosci na przyszle kupno domu.
Roznie z tym bywalo, ale oddzielic potrafie. Sama praca zyc sie nie da, w koncu sie wypalisz.
W koncu czlowiek nie kaktus…
1.Niby mam, ale moja praca nie kończy się, gdy wychodzę z pracy. Przed pójściem do pracy stresuję się, co tym razem mnie czeka i czy jestem przygotowana.
2.Praca nie jest moim życiem. Praca mi to życie kradnie. Moim życiem jest to, co jest niezwiązane z pracą, no może jednak nie do końca;)
3.Potrafię oddzielić, ale nie do końca. Muszę się do pracy przygotowywać. Ile czasu? czasem chwilę, a czasem dnie i noce i mało.
4.Problemy zawodowe trawię długo. Każde problemy trawię długo.
Mogłabym nie pracować zawodowo, byłabym bardzo szczęśliwa, gdybym miała kasę na utrzymanie.
Aktualnie zaciera mi się granica między pracą a prywatny życiem. Przed epidemią z reguły wychodziłam o 7.00 i wracałam ok 19.00, zdarzało mi się coś kończyć jeszcze w nocy.
Weekendy zawsze mam wolne i czerpię z nich w pełni. Teraz to gnijemy z mężem przed laptopami od rana prawie do nocy. Nawet salon przerobiliśmy na mini centrum dowodzenia firmami. Telefony dzwonią na okrągło, dzieci biegają wokół, konferencje na Skypie,mąż prowadzi zajęcia studentom,a gdzieś w tym wszystkim trzy psy, kot, papuga i grająca Młoda na skrzypcach. Jeszcze żyje
Jak by nie patrzeć to bez pracy nie ma życia / chyba że życie na cudzym koszt - męża, żony czy rodziców, i ewentualnie z instytucji pomocowych
Będąc zdrowym można to odfiltrować z korzyścią dla siebie i swojej pracy. Będąc chorym to jest jeden wybór - leczyć się albo udawać pracę, Każda praca czyni człowieka wolnym