W Polsce była przytaczana sprawa z Indii. Bardzo możliwe, że kalka z El Pais, bo do nas sporo takich artykułów dociera.
Mniejsza o to. Sprawa wyglądała tak.
Młoda dziewczyna zakochała się z wzajemnością, ale był z nie tej kasty czy czegoś tam. Rodzina nie chciała o tym słyszeć, więc uciekli i potajemnie się pobrali. Jak wiele innych par. Byli małżeństwem, ona spodziewała się dziecka. W tej sytuacji postanowiła odezwać się do matki, licząc na jej akceptację. Matka wyraziła wolę spotkania.
Dziewczyna cieszyła się, że się wreszcie pojednają, tęskniła. Odwróciła się, żeby zaparzyć herbatę. Wtedy podszedł do niej brat i… obciął jej głowę.
Nakłoniła go do tego matka. Więc uknuła morderstwo własnej córki i przyszłego wnuczka, a z syna zrobiła mordercę… Ale honor rodziny uratowała…
Takie rzeczy tam potrafią odchodzić, za pełnym przyzwoleniem innych kobiet. Tych starszych, co jakby za własne życie chciały się na młodych zemścić.
Mimo to nie należy zapominać, że od jakiegoś czasu tego typu praktyki są zwalczane i wykorzeniane. Traktowane jako patologia przez normalniejszą część społeczeństwa.
A jeszcze z tym syndromem sztokholmskim, to nie do końca. Różne są ich sytuacje i one często bardzo dobrze czują się w swojej kulturze, nas uważając za niewolnice.
Dlatego, ze musimy zarabiać na dom, nawet wychowując dzieci. Że dajemy się wykorzystywać mężczyznom seksualnie, zostajemy same z dziećmi, na które ojcowie nie łożą, albo mamy mężów alkoholików. Do tego jesteśmy poddawana ciągłej presji idealnego wyglądu, podczas, gdy każda z nich traktowana jest jak bóstwo przez to tabu i spragnienie kobiety. Nie ma anoreksji, bulimii. Ba! Nie muszą się stroić, wystarczy, że narzucą na siebie chustę, abaję i gotowe. Zawsze mogą liczyć na pomoc- utrzymanie mężczyzn z rodziny, podczas, gdy mu bywamy zdane same na siebie, a na starość pies z kulawą nogą się o nas nie zatroszczy, bo nie zdążyłyśmy założyć rodziny, a nawet jak ją mamy, to jest tak źle wychowana, że ma nas w nosie.
Tak wiele z nich widzi naszą kulturę i powiedz, czy nie ma w tym choć grama racji?
Człowiek przywyka do tego w czym wyrósł, co go ukształtowało i w tym widzi wartość, a w nieznane demonizuje, albo idealizuje, by się boleśnie rozczarować.
Niech każdy sobie żyje po swojemu, byleby nie narzucał tego innym.