200 to jest taki dystans, że się wszystko może zdarzyć. Trzeba być przygotowanym na to, że się wróci S-Bahnem. Mi się tak raz zdarzyło, więc z pewnością nie robię z siebie chojraka, skoro się do takich rzeczy przyznaję. Po prostu kompletnie wystartowałem nieprzygotowany i nogi nie dały rady. Teraz było inaczej. Każdego dnia ćwiczyłem, tydzień wcześniej zrobiłem ok. 70km i poszło sprawnie. Ważne są przede wszystkim napoje, wypiłem ich w czasie wycieczki 5 l. Oczywiście ważne, by się na szlaku nie pogubić. Mimo, że jest oznaczony, pozostawia to wiele do życzenia. Jednak emocje i to co się zobaczy … Tego opisać się nie da. O tym szlaku można pisać bez końca.
To wszystko racja.Ale zależna w dużej mierze od Ciebie bo ja nie znam trasy.Nie znam tez maszyny jaka mi przypadnie w udziale
Woda oczywiście…Można przy okazji nieźle przepłukać organizm…No i czas akcji.Optowalbym jednak nie zima
To nie może być absolutnie zima. To musi być późna wiosna lub wczesne lato, bo wyjazd jest dość wcześnie czyli ok 4.30- 5.00 a powrót … Teoretycznie do 22 powinno się zdążyć. Przez 1/3 trasy biegnie szlak przez miasto a tutaj jak będziesz jechał czasem 10km/h to będzie dobrze. Poza tym trzeba czasem się zatrzymać, coś zjeść, wypić. Trzeba tak zaplanować trasę, by wrócić za dnia. Tak więc im dzień dłuższy, tym lepiej.
Benasek ma obcykaną trasę, trzeba korzystać póki się nie rozmyśli…
O właśnie!
Kiedyś miasta omijałem z uwagi na nawierzchnie.Dzisiaj bardziej przeraża masa samochodów…Ale ok. Wstępnie optuje za wiosna.Koniec kwietnia,moze maj…
Jest miesiąc zdrowia psychicznego to może go uczcić wycieczką…
Niedługo zamierzam opisywać tą trasę na moim podróżniczym blogu, to sobie dokładniej obejrzysz. W mieście większość trasy wiedzie ścieżką rowerową, ale są miejsca, gdzie jej nie ma. Przez całą drogę spotyka się miejsca gdzie zginęli ci, którzy chcieli do Wolności. Są ich portrety i krótkie informacje. Także Polacy ginęli. Przykładem Franciszek Piesik. Przygotuj się. Porządna lekcja historii Cię czeka
To moze być cos dla mnie.Mam jednak nadzieje ze nie tylko po niemiecku?
Niestety,nie posiadam tego języka…
Jak Was tu czytam, to nabieram coraz więcej ochoty na takie przedsięwzięcie. Jeszcze 10 lat temu w ciemno bym w to poszedł. Niestety, dziś raczej, nie dałbym rady. Żeby nie ten cholerny zawał…
Berlin trochę znam, spędziłem tam cięgiem ze 3 miesiące, no i sporo tam bywałem służbowo przed emeryturą.
Zeby się zmieścić w ramach czasowych, na takim dystansie,MUSISZ mieć kontakt z rowerem i to co najmniej,wielomiesieczny.Inaczej 2-3 podjazdy i po Tobie.
Kiedy 11 lat temu po paru latach przerwy, zaczynałem flirt z rowerem,co bardzo ułatwiło i uatrakcyjnilo dojazdy do pracy, przy podjazdach,malo bym ducha nie wyzionął!
A ten pierwszy… 15 minut siedziałem na ławce by wyrównać oddech…