Prywata no.10-w hołdzie Carlosowi Ruizowi Z

Dobrze, ze nasze zainteresowania literackie sie czasem zazębiają.:books:
Moja przygoda z Zafonem zaczela sie trochę przypadkiem - skończył mi sie zapas ksiazek do przeczytania i powędrowalam do lokalnego empiku czyli sklepiku gdzie mozna jeszcze kupic ksiazki, gazety i czasopisma w wersji papierowej. (Zarabiaja na to będąc punktem odbioru przesylek i handlujac artykulami papierniczymi).
I poprosilam o cos fajnego do czytania. Moze byc kryminal.
Dostał mi się Principe de los tinieblas czyli Ksiaze mgly. I potem juz poszło z gorki :heart_eyes:

1 polubienie

Zafon lubi swych bohaterów.Obdarza ich obficie tak cechami jak i negatywami ale po dickensowsku.Z wiarą w człowieka.I z wielką sympatią…
Wyjatek to czarny…Arcangelo Corelli…Uosobienie szatana.Tyle ze to literacki manewr…Postać jednowymiarowa,mimo podrózy w czasie,co akurat do szatana jest przypisane na wieki…

1 polubienie

Jak autor nie lubi swoich bohaterów (nawet uśmiercać) to nie pisarz a grafoman :wink:

1 polubienie

Oj,tu sie nie zgadzam…
Przeczytaj “Cięzkie czasy”,Dickensa…Nawet we wczesnym,“Dombey i syn”,pojawiają sie takie typy…Jak Fagin czy pozniejszy,Daniel Quilp
W pozniejszych latach,postaci często byly malowane obojetnym piórem.Choćby ten hemingwayowski Robert Jordan…
U moich brytyjskich mistrzów jak Clifford czy tym bardziej,David Storey,postaci były jedynie kluczem do wejścia w pewne historie…Oczywiscie nie znaczy to ze autor piętnuje ich postepowanie ale tez i nie identyfikuje sie z nimi.
I to w ogóle,jest chyba nawet częściej spotykane.
Z najnowszych,idealnym przykładem mogą być postaci z Eduardo Mendosy

To chyba inaczej definiujemy to “lubienie”?
Jak pisarz sie przyłoży do stworzenia postaci, nawet jak to przysłowiowy szwarccharakter, a nie posłuży sie sztampą to dla mnie go lubi.
Jeśli moralne rozterki pozostawia czytelnikowi? Rodzaj gry - wysil się na myslenie, wrzucam kamyczek do twojego ogródka.
Trochę mnie denerwowal Perez Reverte, gdzie zla kobieta zwykle zyje kawa i papierosami :wink: i przypomina zepsuty telewizor LED. Plaskie i bez nadziei na urozmaicenie martwego ekranu.

1 polubienie

Ha,ha…Wlasnie o nim pomyślałem :joy:
To pierwsze to po prostu kwestia jakości.
Ja lubie ludzi z rozterkami,choćby bardzo czarnymi ale w nich musi być jakieś dążenie.Jakieś próby…Każdy ślad człowieczeństwa.Myślenie…

1 polubienie

Plus demoniczny Francis Murray Abraham jako inkwizytor…Faktycznie,dziwne ze tego nie znasz…
No ale nie da sie wszystkiego…
ps.
Nawet przy Twoim tempie czytania :wink: