że ludzkim gwiazdom niekoniecznie trzeba zazdrościć życia, popularności, sukcesów.
Też byłem przeciwnikiem wprowadzenia obowiązku zapinania pasów, ale nie ukryję, że uratowały mi życie, gdy kilka lat temu, wracając w upale po 2-tygodniowych upalnych wojażach po Polsce, usnąłem za kółkiem przed Chojnicami i nie skręcając za drogą, pojechałem prosto w las na jedno z drzew. Gdyby Krawczykowie mieli zapięte pasy, uniknęliby poważnych problemów, o ile przez nie nie spaliliby się.
Pasy to dość dyskusyjny środek bezpieczeństwa. Tak znałem 2 osoby które by żyły gdyby nie pasy. Spalili się po uderzeniu w dąb niedaleko mojego miejsca zamieszkania . Ale 90% wypadków pasy ratują życie. Sam w busie pasów nie zapinam ale w osobówce tak. I nie dla bezpieczeństwa a przez brzęczyk którego w tym aucie nie umiem wyłączyć.
90% to bardzo zaniżona wartość. Nawet w przypadku jakże tragicznego wypadku z udziałem Twych znajomych dość lekkomyślnym jest zwalanie całej winy ma pasy, pomijając jakże istotny czynnik uderzenia w drzewo, który moim zdaniem jest główną przyczyną całego nieszczęścia. Poza tym niemożliwy do zweryfikowania w tej sytuacji jest wariant przebiegu owego wypadku przy niezapiętych pasach.
Pasy w większości przypadków ratują życie.
90% to tak z statystyk. Ja przeżyłem w wypadku bo b ył mocny samochód.
W Włoszech przeżyłem wypadek samochodowy na czołowe zderzenie z moim szefem. Stary powojenny Fiat 508 garbus dobry mocny na pola z BMW Polaka. Stare orginalne grube pasy z prawdziwej skóry, wnet mi biodro wyrwały z korpusu po zderzeniu. Poza guzem to nam nic nie było, w autku poszły lampy i chłodnica, zderzak solidny jak w pociągu. W BMW silnik wypadł z ramy, reszta to żałosny widok, gość miał złamaną szczękę jak poduszka wystrzeliła. Po wszystkim Fiat bez pomocy wjechał na lawetę i do mechanika, bo był na żółtych tablicach. Polak był po narkotykach, zakręt 90 stopni przejechał z szybkością 155 km jadąc naszym pasem
Tym drzewem stojącym po prawej stronie około 4 - 5 metrów od drogi był buk o średnicy ok. 30 cm.