park XX-lecia. Biegały w nim 2 harmonijne dziki, pewnie znajdywały sobie zeszłoroczne żołędzie… Spacerowicze robili im zdjęcia, było sielankowo.
Musiał się jednak znaleźć nieharmonijny ogłupiony, który zadzwonił na policję z pretensjami, do czego to podobne, by dzikie dziki biegały po parku, gdy mogą komuś z ludzi zrobić krzywdę. Powoływał się na jego przygotowanie zawodowe leśniczego, że jednak dziki są niebezpieczne, i straszył rozmówczynie z drugiej strony łącza, że będzie miała ogromne kłopoty, gdy te dzikie, nieucywilizowane dziki zrobią komuś krzywdę. Bardzo był niesympatyczny.
Gdyby ludzie nie dokarmiali dzików to by do miast się nie zapuszczały.Lecz jeżeli są tacy co chcą pogłaskać niedźwiedzia to już się nie dziwię,że ludzie są nieharmonijni.
Bo dziki sa niebezpieczne.
Niestety wiekszosc ludzi widzi w nich taka miłą owlosiona swinke.
Oczywiscie sa przypadki, ze wychowywane od warchlaczka miedzy ludzmi daja sie oswoic i nie sa zagrozeniem wiekszyn od domowej swini - czyli tez duzym. Jako, ze wersja na szynke i schabowego tez nie nalezy do gatunkow maskorek domowych. Zreszta kto wymyslil to okreslenie? Pies czy kot tez moga stanowic zagrozenie i jesli ktos widzi w nich puszyste kulki do glaskania? Jego sprawa. Tylko potem niech polcji nie wzywa, bo pies zagryzł mu dziecko czy kot starsza kobite zagonil, ze musiala sie zabarykadowac w sasiednim pokoju.
Z innych zrodel wiadomo, ze byl to dorosly kocur wedrowny, a z kotami nic na sile, niech mu die wydaje, ze to on ma czlowieka a nie czlowiek kota i wtedy nie pokaze, ze mieciutka siersc to tylko przykrywka maszynki do zabijania jakimi sa Felis silvestris catus
A dzikom nawet niewinnie wygladajacym raczej w droge nie wchodzic, zwlaszcza odyncom czy losze z warclakami.
I faktycznie park nawet w Tomaszowie nie jest miejscem dla tych zwierzat.
Co prawda jak ich sie nie zaczepia to pojda swoja doga, ale jak piszesz byly na zerowisku, wiec by terenu bronily. A znajac bezmyslnosc ludzi w zetknieciu z dziką przyrodą?
W ogóle nad populacja dzikow w Europie trudno zapnowac.
Kiedys jednak dziczyzna byla popularnym pozywieniem i po przebadaniu miesa podbwzgledem pasozytow (takim samym jak zreszta powinno poddawac sie swinskie) zupelnie smacznym.
Niestety prawo lowieckie, mocno niedopracowane pod względem zachowania rownowagi w srodowisku wzielo gore - co widać wlasnie w postaci akcyjnego “rozprawiania sie” z plaga. Tworząc nastepne.
Czy ktoś powiązał nadmiar kleszczy i zwiazana z tym boreliozę z dzikami? A zależność jest prosta. Im wiecej zoledzi i innego pozywienia, które może sluzyc nornicom i innym drobnym dzikim gryzoniom zjedza dziki, tym mniej zostanie dla tych pierwszych, ktore sa nosicielami tego groznego dla innych ssakow wirusa, a i kleszcze maja mniej mozliwosci rozrodu - bo dla nich myszka jako zrodlo krwi wystarczy.
A straszenie afrykanskim pomorem swin? Owszem, dziki tez przenoszą te chorobe.
Ale to juz kwestia zachowania higieny hodowli - co prawda ogniska tej zarazy zdarzaja sie i na zachod od Odry, ale rzadko - bo tam kazdy wie jak wazna jest dezynfekcja i czystosc w chlewikach. Zdziwilabys die jakie sa srodki ostroznosci w tzw. hodowlach przemyslowych . To chyba czesto w szpitalach sa mniejsze?
Tak " z ulicy" to tam sobie nie wejdziesz.
A wytlumacz to polskiemu chlopu, ze w tych samych walonkac do lasu i chlewu nie nalezy wlazic?
Widzę u siebie takie dzikie fale. Kilka lat temu było dzików zatrzęsienie. Wychodziły nawet w dzień. Później była jakaś akcja odstrzału i wyraźnie ich było mniej. W tym roku znowu wróciły i jest ich dużo. Nie widziałam jeszcze dzika w dzień ale wieczorem i w nocy, trudno znaleźć wolny trawnik czy krzaki. Łażą między blokami. Nie boją się ludzi. Biegają całymi stadami i niektóre egzemplarze są wyrośnięte - wielkie dziczyska. Na klatkach schodowych i w komunikacji miejskiej są komunikaty i ostrzeżenia.
Wszystkie miliony niecywilizowanych stworzeń, żyją w DSHN-ie (w Doskonałym Systemie Harmonii Natury), oprócz bezmyślnego, nieharmonijnego, cywilizowanego gatunku ludzkiego. Gdyby we wnętrzu Twojego organizmu nie panował DSHN, nie przeżyłabyś ani jednej doby.
A co do tego co w moim organizmie to miewam zastrzezenia - zwlaszcza w przypadku podrozy i gwaltownej zmiany diety.
Niektorzy nazywają to zemsta faraomow inni Montezumy.
Samotny wilk nigdy nie zaatakuje dzika. Wie, że nie ma szans.
Tylko głód skłania watahę wilków zimą do ataku na dzika. I nawet udany atak jest okupiony kilkoma ofiarami.
Normalny samochód po kolizji z dzikiem, nadaje się do remontu, a przy większej prędkości do kasacji. A dziki dość często wychodzą z tego cało.
Fakt, ze kolega po nocnym bliskim spotkaniu ze stadkiem dzików samochód i to solidna terenowke wiec jemu nic, skasował.
Ale i pieczyste plus pasztet z dzikow był.
Katastrofa miala miejsce niedaleko Drawska, a auto na amerykanskich blachach, więc jak przyjechała odsiecz to jeszcze zdobycz gliny pomogli zapakowac. A czy on saperka troche nie pomogl zwierzątkom? Nekropsji nikt nie robił. Od razu bylo ćwiartowanie.