W tym,dobrym artykule jest wszystko…
Ja jako szczyl,na dzwiek slowa siatkówka,odpowiadałem automatycznie,Wójtowicz,Skorek…
Przebił się…Był idolem młodzieży w sporcie który ustepowal piłce nożnej i fali sukcesu Kazimierza Górskiego
“Gdy dzisiaj patrzy sie na nagrania czy zdjęcia…”
Takie wspomnienie…Jechaliśmy rowerami jak to często wtedy bywało,jakies 30-40 km. trasy dookoła Poznania…I razu pewnego,. godz. 16,padliśmy ze zmeczenia na starych śmieciach,tuż koło Areny pod brzozą"na Energetyku" [KS Energetyk miał tam swoj zabytkowy stadion ]
W pewnym momencie zauważyłem ze jakiś dryblas a potem jeszcze dwóch,kładzie sie koło nas…Jeszcze kwadrans i okazalo sie ze to Wojtowicz a ten drugi to łysawy Edward Skorek…Byl jeszcze trzeci ale tego juz nie pamietam.
Dzisiaj mialbym zdjecie …Wtedy pozostala tylko otawrta jak szeroko,gęba
Tym bardziej nie pamietam jaki to turniej byl wtedy w Arenie.Ale wrażenie że nagle stanął nade mną gromowładny Zeus,pozostaje do dzisiaj nie zatarte…
Wójtowicz jako dwudziestolatek,nie dał sie "katowi"Wagnerowi!
Siatkarz idealny nawet dla kolejnego pokolenia.To co mówił Bosek,możecie przeczytać w cytowanym artykule…
Kojarzę, rak zabiera za wielu
Dotarło do mnie wczoraj wieczorem.
Wojtowicz, to siatkarski geniusz. Określiłbym, że był perfekcyjnie uniwersalny. Jeden z pierwszych siatkarzy na świecie, który skutecznie atakował z II linii, co dziś jest normalnością. Był też jednym z prekursorów ataku po skosie ze skrzydeł. Jego bloki doprowadzały do rozpaczy największe ówczesne siatkarskie gwiazdy.
Mógł grać na każdej pozycji, pokazując przy tym, jak to się robi. Jak był przyjmującym, to piłki rozdzielał idealnie. W świecie siatkarskim znany wszędzie tam, gdzie grano w siatkę. Inna pomnikowa postać siatkarska, Rosjanin Sawin powiedział kiedyś, że pan Wojtowicz jest siatkarzem wszechczasów. A sporo grali przeciwko sobie.
Geniusze bywaja docenani po smierci
Akurat w przypadku Wojtowicza,nikt na świecie nie miał najmniejszych wątpliwości co do jego talentu i umiejętności.
Jeszcze sobie przypomniałem coś osobistego w związku z Tomaszem Wojtowiczem.
Nigdy nie miałem okazji zobaczyć tego siatkarza na żywo. Ale mam dwóch kolegów, którzy mieli z nim styczność osobistą. Obaj byli siatkarze.
Z pierwszym chodziłem w Lęborku do LO i on był 2 lata starszy. Trafił do szerokiej kadry Wagnera przed IO i trenował razem z panem Wojtowiczem. Kiedy rozpoczęły się te pamiętne igrzyska, spotkałem, będąc w Lęborku, tego kolesia, nazywał się Rudkowski i on dzielił się wrażeniami z pobytu na obozie przygotowawczym. Powiedział mi, że liczy iż jego koledzy zdobędą medal i wymienił nazwisko Wójtowicz, mówiąc, że jego zdaniem, to jest największy talent, jaki był w siatkówce. Do tego Bosek i Gościniak.
Wiele lat później poznałem innego człowieka, który grał w lidze przeciw Wójtowiczowi. Mówił, że na Avię Świdnik i później Legię, nie było sposobu, bo tam grał, właśnie pan Wojtowicz. Roman, ten siatkarz określił to tak, że Wojtowicz miał magnes, który ściągał piłki na niego i zawodnik potrafił odbić i wyprowadzić najtrudniejsze zagranie.