Jeden wiatr - w polu wiał, drugi wiatr - w sadzie grał. Cichuteńko, leciuteńko.
.mdlał.
W książce do muzyki miałam ten wierszyk… klasa od 1-3 pamiętam jak dziś…
.a piuskę, to się gwoździkiem przybija, co by z łba nie zwiało.
Proponował bym, byś na następną przejażdżkę włożył jednak spodnie.
Zadarł mi sukienkę wyżej majtek…
Pewnego zimowego dnia wycinaliśmy z ojcem i bratem drzewo piłą moja twoja - taka dość rosła olszyna. Kiedy już miało się kłaść w pożądanym przez nas kierunku, przyszły mocniejsze podmuchy wiatru przeginające drzewo w druga stronę, wiec zaczęliśmy we trzech te drzewo przepychać, by położyło się tam gdzie chcemy. Gdy szala przechylała się na nasza korzyść, przychodził mocniejszy podmuch wiatru … kilkanaście razy pod rząd. Nasze zapasy z wiatrem trwały kilka minut i pomimo coraz większego wyczerpania z ciągłych przepychanek z wiatrem i śmiechu wynikającego z komizmu całej sytuacji, w końcu udało się zmóc przeciwności natury.
Dobrze, że nie odwrotnie.
Był przyzwoity!
Takie zaranie sukienki jest przyzwoite? Muszę to sprawdzić osobiście.