Czy jeśli wódka mi nie smakuje albo nie lubię towarzystwa w którym piję to znaczy że nie piłem?
Inspirowane opinią naszego małego przywódcy
wiecie ja widziałem filmy na których Lech pił i go wcale nie potępiam. Czyli co nie smakowała mu? Po za tym dlaczego pan niby Polak używa słów których znaczenie większość Polaków musi sprawdzić?
Ten Kaczyński to jednak jest głupi, że neguje picie wódki w Magdalence przez swego śp. brata…! Bo cóż w tym złego? Polityk tylko przed kamerami ma być oficjalny, wyprostowany i poprawny politycznie. Obrady w Magdalence trwały od rana do wieczora, no przecież, na miłość boską – musieli coś jeść, a że była wódka? Przecież każdy Polak pije, a jeszcze w tamtych czasach to była norma. Piło sie nawet w pracy, półoficjalnie. Tym bardziej, że nie była to przecież żadna libacja czy picie na umór, ot każdy wypił po 2-3 kieliszki dla rozluźnienia atmosfery i tyle! Jak to powiedział Tusk w niedawnym przemówieniu w Gdańsku: “A co, mieli do siebie strzelać, czy brać się za łby”? Więc nikogo nie potępiajmy za kilka toastów, jakie tam wypito, bo nie ma w tym żadnej symboliki, ani pozytywnej ani negatywnej, tylko prastary polski obyczaj!
– Komunistom chodziło o osobiste poznanie nas. To miał być też pierwszy etap fraternizacji. Na jednym z przyjęć w Magdalence generał Kiszczak powiedział, że 25 pierwszych kieliszków jest obowiązkowych, a potem jak kto chce – opowiadał przed dekadą ówczesny prezydent. – Po oficjalnych obradach odbywających się przy wodzie sodowej odbywała się kolacja – duży stół, dużo alkoholu – przyznawał Lech Kaczyński.
Mi się wydaje że on użył takiego słowa specjalnie żeby prosty lud go nie zrozumiał i nie tylko prosty, tyle że ten drugi to chociaż sobie sprawdzi, a wielu nawet się nie pokwapi. Ksiądz na ambonie wyjaśni