Refleksja na wieczór

1 polubienie

Znaczy po co żyję?
Po nic jak większość homo sapiens.
Świat mnie nie zapamięta. Nawet potomka nie zostawię.

Wnoszę siebie. Swoje wady i zalety. Staram się być przyzwoity i pomocny. Nie zabijam, nie kradnę, jestem szczery i uczciwy. Jeżeli umrę przed bliskimi i znajomymi to być może ktoś dobrze mnie wspomni. Jeżeli umrę po nich to pozostanie tylko zaniedbany nagrobek.

4 polubienia

Wolałbym siebie wynieść, jest łatwiej

2 polubienia

Życie to stan przejściowy. Jestem ciekaw co będzie potem.

3 polubienia

Wnieść, to ja nic nie wniosłem, ale że mnie kiedyś wyniosą, to nie mam wątpliwości.

3 polubienia

@kaziu
Gdyby eutanazja była w Pl legalna, to by się przeludniło szybko…

2 polubienia

Życie umie zaskakiwać każdego niespodziewanymi przygodami. Mnie oświeciło rzeczami, sprawami które się nawet nie śniły, nie były wymarzone. Niektórych dostałem więcej niż bym potrzebował - głównie pomoc o którą nie prosiłem nikogo. Pomijam szpital

3 polubienia

Nic! Ateisto XD

1 polubienie

No chyba diabeł powinien wiedzieć, że piekło :wink:

2 polubienia

Z Devila taki diabeł, jak ze mnie anioł… :stuck_out_tongue_winking_eye:

3 polubienia

Na pewno łatwiej umierać kiedy się wierzy. Łatwiej się też walczy o zdrowie.
Ja wiary nie posiadam. Czysta biologia. Życie i śmierć początek i koniec.

2 polubienia

No gdyby - było mniej doradców pseudo, człowiek ograniczony zaczął by używać swego mózgu. Im dłużej byłem w szpitalu, tym szybciej mój stan się pogarszał. Po miesiącu został tylko chodzik, końcówka drugiego miesiąca to wyglądałem jak po Hajne Medina, powykręcany fajnie akrobatycznie. Z diagnozą nie rokuje nadzieji na poprawę powyżej 4 %. Medycznie to chyba śpiączka farmakologiczna z respiratorem itd, tyle że nawet leków nie dostawałem🤔bo szkoda marnować. 2 miesiące żyłem dzięki podtrzymaniu życia. Zdecydowali że mogę w domu zakończyć żywot bez aparatury, kolejne 6 miesięcy kompletne warzywo, fizycznie nie żyłem, co dzień próbowałem podnieść powieki - bez szans, psychicznie byłem obecny - głównie słyszałem wszystko wokół siebie, myśli się urywały gdy kombinowałem jak zmienić mój stan wtedy, wystarczyło się załamać by już tak pozostać. Nic mi łatwo nie przyszło bo leżałem jak worek ziemniaków, który ktoś kiedyś rozwiąże

1 polubienie

Niedawno pisałem o gościu Świtoniu który płakał i prosił by go już nie ratowali - kilka lat był warzywem i chciał umrzeć. Prośby do lekarzy, prezydenta, potem do rządu sprawiły że była debata co zrobić, miała powstać ustawa w ministerstwie zdrowia kto miałby w tym uczestniczyć - psycholog, psychiatra, rodzina itd. by taką decyzję podjąć, włączył się kościół że to nieetyczne, bo to usprawiedliwianie samobójców itd, że życie to skarb i nikt nie ma moralnego prawa nikomu odbierać życia, nawet gdy brak nadzieji na wyzdrowienie - brak leków, drogie terapie itd

1 polubienie

@kaziu
ludzie po próbach samobójczych - nieudanych, piszą, że dostali nowe życie. Przeleżeli niektórzy na Ojomie miesiące, co niektórzy jak wyszli to nieraz jak nowo-narodzeni. Odrodzeni… Życie ma inną wartość dla nich -dla takiego człowieka.

1 polubienie

Z tą wiarą to jak z wiatrem, jak trwoga to do Boga bo dusza nie może chulać. Czysta biologia ! czyni cuda, może choć nie musi uruchomić regenerację podstawowych organów podtrzymujących życie, jedna ona żyje swoim ustalonym życiem w DNA, bez poganiania lekami do pewnego stopnia, a po ustabilizowaniu funkcji życiowych, potrzebuje pomocy z zewnątrz - głównie ruch, pożywienie itd by ożywić na większą skalę regenerację pozostałych organów, brak jednego składnika zatrzymuje wszystko. Organizm w większości jest samowystarczalny i samo naprawiający się

1 polubienie

Kilku wisielców dziś mi dziękuje że żyją, śmierć nie rozwiązuje problemów ale tworzy nowe. Niektórzy słabi już psychicznie sami mówią o tym - już mają plan / cel /do którego dążą - odrzucenie miłości, brak pracy itd, brak im tylko wskazówki / kopa w dupę / do podjęcia właściwych decyzji. Życie nie musi być czarnobiałe. Jeśli masz żle czy problem, to wiedz że będzie ktoś, który ma większy problem niż twój. Moja wartość na dziś jest inna niż np przed szpitalem, łatwiej mi znaleśc wyjście z kłopotu - wystarczy się wyciszyć - sam na sam by na spokojnie ogarnąć np problem. Niewątpliwie masz rację

2 polubienia

Koleżanka z Anglii mówiła, że leżała pod respiratorem z miesiąc i widziała takie postacie, że jak je sobie tylko przypomni to musi wziąć tabletkę na uspokojenie bo nie zaśnie …

1 polubienie

Leżenie pod respiratorem fajne nie jest, jesteś jakby w głębokim znieczuleniu, śpiączce czy chibernacji organizm na nic nie reaguje , co ułatwia lekarzom pracę np przy zabiegu przy niższej stawce środków p.bulowych, ok 6 % energii podtrzymuje mały obieg przy życiu - głównie mózg który całość kontroluje / natlenienie krwi, puls ledwie wyczówalny, temperaturę, nie rusza jednak regeneracji narządów, ok 90 kilka % żyją za ciebie maszyny - respirator głównie, niekiedy serce sztuczne, nerka czy wątroba i płyny, ok 3 % czeka w zapasie na zagosporowanie, kroplówki w ciebie zacewnikowane przejmują życie, po kontrolowanym wybudzeniu przychodzi kłujący ból w klatce - krew natlenia organy, można czuć swą gorączkę, być nerwowym, rozkojarzonym. Stany są różne, podobnie pamięć - można pamiętać wizję sprzed wprowadzenia w stan farmakologicznej śpiączki, każdy pamięta inaczej

1 polubienie

Różne rzeczy wnoszę ze świadomością, że w ostatecznym rozrachunku wynieść się nic nie da. :wink:

1 polubienie

Czarny Ogierze, Ogierze Czarny,
żywot człowieka jest TU taki marny.
Orzesz swe pole od urodzenia,
po śmierci Twe plony, kto inny zbiera. :stuck_out_tongue:

2 polubienia