Rodzic na wywiadówce

I został kryzys

3 polubienia

Kryzys permanentny to byl w komunie, wiecznych niedoborów.

4 polubienia

Gdzieś popełniliśmy błąd.

3 polubienia

Jak już ubezwłasnowolnionego głuchego nauczyciela zamkną to wtedy niech rodzic sam uczy swoje genialne z natury “bomblę”. Teraz nauczyciel nie ma nawet na skierowaniu na badania wpisanego hałasu, stresu ani nic-znaczy praca stała się lżejsza a dzieci cichutkie jak myszki(o ile oczywiście nie każa mu zakładac pieniędzy za badania).

2 polubienia

Moi rodzice nie mieli problemu bo uczyłem sie nieźle, czasem tylko byłem w szkole “niegrzeczny”. Ale zasadniczo, nie był to hardkor.
Ja jako rodzic czasem bałem sie zaglądać do dziennika elektronicznego syna, bo często łapał jedynki, o których oczywiście nie mówił. Gdybym tego dowiadywał się tak jak kiedyś na wywiadówce, to bym zszedł na zawał :slight_smile:

5 polubień

W czasie kiedy chodziłam do szkoły dzienniki były tylko papierowe - w starszych klasach wychowawczyni robiła takie małe kserówki - były przedmioty i spisane z dziennika papierowego oceny cząstkowe. W podstawówce Mama chodziła na większość - 1-3 to były jakieś koszmarne nasiadówki gdzie nauczycielka milion razy odbiegała od tematu i gadała o wszystkim u niczym. Wyżej już było krócej i konkretniej. W LO mama była kilka razy chyba dwa lub 3 ale że do szkoły było bardzo daleko a uczyłam się nieźle to wychowawczyni się zgodziła żeby moja Mama już się nie pojawiała.

3 polubienia

Ja tam belfrów nie żałuję. Nie mają źle. Niech idą robić fizycznie. Zaczną doceniać to co mają.

2 polubienia

W każdej pracy są plusy i minusy a mierzenie jedną miarka każdego kto wykonuje jakiś zawód jest głupie …tylko u nas każdy na każdego jest naszczuty :confused:

1 polubienie

Za dużo narzekają zamiast zrobić coś dla siebie. Jakieś kursy. Oni nigdy kokosów nie mieli. Do szkoły szło się i nadlal chodzi dla przywilejów, wakacji, rocznych urlopów, wycieczek, dodatków. Można se ze stołówki cały obiad przynieść dla całej rodziny

2 polubienia

Po co kursy skoro niektórzy siedzą latami a teraz dostali nadgodziny, bo się nie zatrudnia nowych, “żeby potem” nie zwalniać …

1 polubienie

Żeby mieć opcję B

1 polubienie

Z dziećmi nie miałem problemów, w nowym roku przeskoczyły poziom wychowawcy / nauczyciela - nie ta zaniżona klasa, problemem były książki, ćwiczenia trudno osiągalne z poziomu nauczyciela dla dzieci - jego promocja podręcznika to wczasy nad ocean. Ostatnie klasy to jedynie 2 x ksero zestawów zaplanowanych / częściowo nielegalnie bo prawa autorskie /, to moje bliżniaki i większość ich kolegów / koleżanek też tak miała. Największe dziadostwo to kolejna zmiana podręczników w środku roku nauki, bo minister zauważył że zawartość odbiega od zainteresowań partyjnych. Oceny hm uczyły się na ile mogły same opanować materiał, bez kar i zachęt. Uczyły się dla siebie, szkoły zdały pomyślnie jak one sobie zaplanowały

1 polubienie

I to sie zgadza.Niemniej moja ciotka w Chorzowie,miala swój prywatny zakład i przesiadywała w nim jeszcze w wieku emerytalnym…

2 polubienia

Etos pracy

2 polubienia

E tam pracy…fajnie tak u siebie posiedzieć, jeśli interes się kręci :sunglasses: …tyle, że siedzenie w pracy cały dzień ma cechy pobytu w więzieniu .

2 polubienia

Wszystko zalezy od rodzaju pracy.
Ja bardzo zle znosze "przykucie do biurka, karty zegarowe i atmosferke znudzonych gryzipiorkow.
W szkole bym pracowac nie chciala. Nie ze wzgledu na dzieciaki, a czesc rodzicow. I oczywiscie płace.

2 polubienia

Tylko do końca lat 50. Później już nie zaganiono do pracy. Nierobów i meneli było tyle, co dziś. Ale nie było problemów z brakiem pracy. Na mojej dzielni były nieroby pokoleniowe.

2 polubienia

Jakie oni nieroby? Ze sposob zarobkowania nie do konca się mieścił w ogolnie przyjetych konwencjach spolecznych?

2 polubienia

Zachrypniętem głosem; - panie kierowniku szanowny , da pan 20 gr, na winko zbieram, bo suszy mnie po wczorajszem. Oo, dziękuję, a papieroska by pan miał…?

3 polubienia

@Devil Praca nauczyciela jest słabo opłacana - i zupełnie niedoceniana. Moje koleżanki są nauczycielkami - mają milion pińset kursów, po 4 podyplomówki a zarabiają tyle co kurierzy lub pracownicy na produkcji. Nauczyciel pracuje w hałasie i stresie, ma dużą odpowiedzialność za zdrowie i życie uczniów a poza tym jeśli traktuje swój zawód poważnie to chce żeby jego podopieczni wyszli na ludzi. Nauczyciel powinien być dobrze wykształcony i dobrze opłacany, narracja wokół tego zawodu powinna być lepsza - jego prestiż podniesiony, a klasy mniejsze. Teraz to z jeden strony rodzice, z drugiej dzieci, gdzieś tam programy i ministerstwo - między młotem a kowadłem - słabo opłacana obsługa mega roszczeniowego klienta.,

4 polubienia