A jakby tak mniej szpanu i odrobina wkładu własnego?
No ale po co, skoro nauczeni, że nie można ich ograniczać? Nie każdy od 16rż. zasuwa do pracy jak młody Ukrainiec czasem sierota…
Nie zawsze jest gdzie dorobić.
Ale rączki nie uschna od zorganizoawnia sali, ozdób i jakiejś wyżerki.
Lekarstwem na to ma być
dr Żylińska.
Ekspertka poparła również pomysł, którzy nauczyciele i rodzice wielokrotnie powtarzali w komentarzach na Facebooku. Dotyczy likwidacji ocen z wf-u, plastyki, techniki i muzyki. Podkreśliła, że ich brak przyniesie uczniom wiele korzyści.
Czyli po co ta szkola?
Oczywiscie mozna zmienic sposob oceny znajomosci przedmiotu, ale bez przesady - sport, teoria sztuki, techniki, muzyki? Czyli niegdyś wyksztalcenie podstawowe i ogólne?
Dzikusów ze szkoły wypuszczać?
No właśnie…po co komu 5, 6 z muzyki, wf i w ogóle po co dzieci zmuszać, żeby coś chciały osiągnąć i sobie łatwo podbić średnią? Przecież bez wiedzy, że Bach czy Chopin istnieli nikt nie umarł a że już zupełne rozprężenie zapanuje na tego rodzaju lekcjach, gdy nie będzie ocen to się powie, że n-l sobie nie radzi i tyle.
Włoska influenza zarobiła ponad milion dolarów na sprzedaży świątecznego ciasta…oni też by mogli…A jak sie niemamiedzi to sie w domu siedzi.
Inflacja
Przecież dziecko się zmęczy, spoci, zestresuje. Tak nie można!
a prace domowe w kl.I-III to już w ogóle co to za pomysł…Toż rodzice nie dajo rady (mimo, że każdy nauczyciel wie, że to jest żaden problem pomóc dziecku w nauce na tym etapie). Po prostu dobrnęliśmy do momentu, gdy rodzic staje się głupszy niż dziecko i to postępuje, bo mu do głowy nie przyjdzie, że praca domowa wynika z tego, co było na lekcji
A bo to się kosmetyczek i fryzjerów jeszcze zachciewa a wygląda się po i tak jak by były one pozamykane.
Wychodzi więc na to, że biznes żeruje na tym, że ludziom udało się wmówić, że coś trzeba jest.
W przypadku opcjonalnych towarów i usług biznes musi się liczyć z tym, że ceny nie mogą roznąć w nieskończoność, bo zbyt wysoka cena sprawi, że jedni zaczną kupować rzadziej, a drudzy całkiem zrezygnują.
Nakrecali te spirale od wesel,pogrzebow po studniowki.
A tu sprezyna pękła…
Nie tylko to. Pierwsza komunia i osiemnastka, to teraz trzeba bardzo z kasy wyskakiwać na prezenty. Chrzciny ciut mniej ale…
Ja juz wszystkich okazji nie podawalam, bo urodziny, imieniny też
"Postaw się a zastaw się "-niektórzy to chyba zapomnieli ,jak było za ich młodości .
Ze swojej studniówki sprzed wielu lat pamiętam tylko poloneza i jakiś skromny poczęstunek w klasie .
Złych wspomnień nie mam ,ale i rewelacji żadnych też nie było .
Ot taki “okolicznościowy bal karnawałowy”
U nas trochę przygotowan bylo, bo na poczatek przedstawienie typu kabaret (teksty wlasne), potem dopiero polonez.
A salę gimnastyczna zwyczajowo przygotowywala klasa przedmaturalna, salki jadalne (wypoczynkowe) my, robocizna w miare mozliwosci wlasna. Stroje na miare mozliwosci.
Ale wesoło było.