daktyli. Taka pychota, że spałaszowałem wszystkie 100 g. Co prawda do sklepu nie mam daleko, ale oglądam w necie ciekawe treści, na które też jestem łakomy.
Ja mieszkam w najwiekszym palmeralu w Europie. Ostatnio usilowali sie tych palm doliczyc i cos im w okolicy wyszlo pol miliona tych roslinek.
Ale wiekszosc to juz tylko dekoracje, prawdziwych sadow uzytkowych ocalalo moze z 1/3. Za to parki w Elche, zwaszcza rodzaj ogrodu botanicznego sa przepiekne.
Swite jak swiete, ale dostepne, latwy sposob konserwacji, kaloryczne i co najwazniejsze smaczne. Podobnie jak figi, rodzynki i te cholernre goi. Toz to gorsze od slonecznika i dyni razem. Wole cwicze, zeby tylko lyzeczke dziennie tak mi smakuja.
Wbrew pozorom wydaje mi się, że nie, dowód anegdotyczny, ale też czasem tak je zjadałam (no bo daktyle to akurat jedne z najsmaczniejszych suszonych owoców i tu trzeba się zgodzić z @harmonik) i nic mi potem nie było, a on do dużych ilości owoców chyba jest przyzwyczajony (przepraszam, ale ja się tylko troszkę dziwię, jakim cudem nie ma cukrzycy)
Zalezy od gatunku.
Mozna i na slono. Zamiast pestki wkladasz migdala. Calosc owijasz plasterkiem boczku i zapiekasz. Typowa przekaska na karnawal. Daktyle dojrzewaja w grudniu.