Z rańca mnie wywiało, teraz przywiało, obiadek spożyty, więc znów mnie wywieje zaraz…
Pogoda wywiewająca zrobiła się…
Nic mi nie mówi, ale teraz to firma na firmie siedzi. W sprawie roweru najważniejsza jest kondycja i chęć poganiania. Moje pierwsze trasy robiłem flamingiem - niebieskim jeśli ma to jakieś znaczenie i do tego z dziecinną przednią zębatką, bo tej dużej, oryginalnej nie mogłem dostać. Zrobiłem nim wtedy - na pierwszej dłuższej wyprawie 70km …
Co do tematu to też się za bardzo nie orientuję, ale jak się rozmawia, pyta, to się człowiek dowiaduje więcej.
I o to chodzi, o to chodzi ![]()
Temat rowerów, mój małżonek zgłębiał wiedzę przez 3 tygodnie wstecz, czytał, słuchał filmiki i co chwilę mi zawracał głowę, jaki to ja model chcę. Dla mnie nieważne jaki, byle by jeździł
. Takie rzeczy czysto techniczne mnie w ogóle nie ciekawią.
P.S. Wspominałam dziś mężowi o Tobie, o Twoich wyprawach rowerowych, o tym, też, jak ostatnio zrobiłeś (dobrze pamiętam?) 200 km
.
U mnie wrecz idealna na rower i dlatego…właśnie wróciłem
Pól godziny temu.Tylko kilka mil bo wieczorem do pracy ale MUSIAŁEM ![]()
@benasek , one mają nazwę Nakamura, sklep intersport. Patrzyliśmy w decathlon, ale wizualnie mnie się żaden nie podobał.
“kondycja i chęć poganiania”.DO-KŁAD-NIEEEE"
!
A ja jutro do Poczdamu chcę zajrzeć, rowerem oczywiście, przypomnieć sobie, gdzie willa Trumana, Churchilla i Stalina stoi. Już je widziałem kilka razy, ale przypomnieć nie zaszkodzi. W ogóle Poczdam jest na rower niesamowity …
Zazdroszczę…
Ale jade we wtorek do Londynu na cały dzień więc oby tylko pogoda… ![]()
Fajne te rowerki. Zresztą z rowerami jak z innymi gustami, każdy jeździ na tym, jakie ma możliwości i co lubi.
Znam takich co twierdza, ze na rower stacjonarny nie wsiada, bo się przewrócą
(nie ja, zeby nie bylo…)
Jak ktoś pisze o pogodzie, to mi się pewien szalony wypad przypomina.
Koniec lat 90, w końcu dostałem wymarzony urlop i wsiadłem na rower i do Paryża. Na trasie Bruksela - Liege spotkała mnie taka ulewa, jak chyba jeszcze nigdy w życiu. Cieszyłem się w duchu, że mnie nikt z pracy nie widzi (jechałem sam), bo gdyby widział, byłbym w jego oczach najdurniejszym rowerzystą świata.
W Liege odwiedziłem przy okazji znajomą, poznaną w necie. Nie wiem, czy przypadłem jej do gustu, ale matce z pewnością. Do rana sączyliśmy wino i ględziliśmy o czym się tylko da. … Rano przyjechał mąż wspomnianej (rodowity Belg) i nocą a właściwie już ranną rozmowę zakończył …
@okonek wierzę Ci, że takich znasz, bo na stacjonarnym jest tak okropnie nudno, że można zasnąć, a jak się zaśnie, to się spadnie ![]()
Ja chciałem popedałować ![]()
Ale tak wieje że to az niebezpieczne.
Ja wsiadałem i nadal bym wsiadał, ale nudno na takim. Wprawdzie można film oglądać, co też robię jak biegnę na bieżni, ale to trochę zachodu jest. Trzeba to, tamto … Lepiej na łonie natury. Ostatnio pół atlasu ptaków śpiewało mi podczas jazdy. Nawet muzy nie włączałem …
Ta osoba uwaza spacer za niegodne jej wysokości zuzywanie energii. No chyba, zeby w lektyce? ![]()
Lektyka jest dobra na kalambur.
Przyjdzie @birbant i go wymyśli.
Może nawet jak będziemy grzeczni to go tu opublikuje … Wtedy będzie go trzeba rozwiązać. Na szczęście już je napisałaś, więc będzie łatwiej ![]()
Aspiryna dźwięk zegara.
Kareta bez koni, nogami poruszana.
Hard core…Ja jakos zawsze mialem szczęscie do pogody ![]()
Cudna historia!
Ja tam lekow nie tykam a tyka to zegar lub do chmielu.
A jak przy tej szlachetnej przyprawie? To moze zlocistej zupki idac tymi skojarzeniami?
Nie ma tu znów czego szukać.