Smokie...Jeszcze jeden zespół z lat 70-tych

To była chyba jesień 1975.Albo 76.
Gdy glam rock dogorywał,gdy Glitter czy Sweet już nie królowali na imprezach…
Nagle pojawili się oni.Pierwotnie,Smokey ale Smokey Robinson się przyczepił i trzeba było zmienić nazwę…
Smokie i ich balladowy rock…
Niby nic nowego ale w ich ujeciu,przy lekkiej chrypie Chrisa Normana…Popularność przyszła nagle i własciwie wystarczyły 3 single aby było o nich głośno w całej Europie.Piosenki pisane przez nich samych ale przede wszystkim przez zawodowy duet Chinn-Chapman,przeszły do historii.No bo kto,z pamietających lata 70-te,nie przytulał przy cytowanym nagraniu?
No KTO???

1 polubienie

I ten chyba najważniejszy który napędził calą modę…

1 polubienie

Teraz podpadnę, ale Smokie mnie nie porywały. W Polsce była to taka prywatkowa muzyka. W tym czasie fascynowały mnie zupełnie inne dźwięki, a wybór był wielki.

1 polubienie

Wybór był wielki ale Smokie to był wtedy mój koncert no.2.Zaraz po Procol Harum.
I mam gdzies w Poznaniu ich autografy.No chyba mam bo ostatnio nie mogłem ich znalezć :upside_down_face:

1 polubienie

to jeszcze nie byl moj świat -mój czas. Miałem w domu kilka ich kaset (trafiejnych), ale “posłuchałem” Ich dopiero później.

2 polubienia

Hmmm…To"pózniej" czyni jednak sporą róznicę…
Po tych kilku singlach o których wspomniałem wyżej,zespól zaczął masową produkcje dość błachych,popowych piosenek o miłości zazwyczaj,bardziej chwilami przypominając Bay City Rollers niż zespół soft rockowy.
Oczywiście,co kto lubi ale muszę przyznać że nawet w moich radiowych latach,starałem sie unikać przebojów w rodzaju Mexican Girl czy Oh Carol…

1 polubienie

Rano przesluchalem ich bonusowych,nagran z koncertu.I tu zaskoczenie bo tylko ledwo zipiacy Ch.Norman wypadl blado.Natomiast zespol sto razy lepiej niz w wymuskanych,studyjnych wersjach

1 polubienie

@birbant bo jak Ci czasem powiedzą, ze czegos masz nie robić?