Temat Duke’a Ellingtona,“East St Louis Toodle Doo”.Temat ktory w naszych rejonach wielkim hitem raczej nie byl…Ale…
W Stanach jest elementem wielkiej muzycznej tradycji.Era jazzu i swingu dostarczyla muzyce popularnej takich kompozycji ze buty bedą spadac jeszcze przynajmniej przez kilka pokolen jesli nie do konca swiata i jeden dzien dluzej ![]()
Grupa Steely Dan,moj absolutny faworyt wszechczasow [lub jeden z takowych],wykorzystala te kompozycje na swym trzecim albumie,“Pretzel Logic” z 1974 roku.Plyta ugruntowala pozycje zespolu w Ameryce i przyczynila sie do wzrostu popularnosci w Europie.Swing,rock plus troche tradycji ktora niekoniecznie musiala byc strickte muzyczna ![]()
I jeszcze wspaniala okladka plyty!
Zazwyczaj z albumu,leci Ricki,Don’t Loose That Number…Ale przyjdzie i na to czas.Radio Pytamy da rade ![]()
Jakoś o czymś innym pomyślałem, gdy zobaczyłem to pytanie, i aż się zdziwiłem, że w takie tematy wchodzisz
![]()
@Birbant domaga sie wiecej swingu a mnie w to graj bo podobnie,jak w przypadku country,jest wiele do wyjasnienia i obalenia jakichs nieporozumien.
Ale to nie jest jest decydujące.Ja ostatnio czyli przez jakichs 10-12 lat,siedze w starym jazzie coraz głębiej.I mam juz te swiadomość ze nie mam najmniejszych szans odkryc wszystkiego. ![]()
Ale o czym pomyślałeś,nie wiem.Ale mozliwe ze chodzi o te jezykowe blah,blah na dzien dobry i na do widzenia?Nie wiem…
Ale @birbant zdaje się w stanie wolnym, a swingowanie to ponoć domena znudzonych małżeństw ![]()
Aaa…Jesli o to chodzi to ja sie po pierwsze,nie wtracam a po drugie,nie to mialem na mysli… ![]()
Kolega pomylił swingowanie ze swingerowaniem. Występuje drobna różnica w znaczeniu obu pojęć. ![]()
Nie mam pewnosci ale w angielskim chyba tej roznicy nie ma.Tzn. jesli juz to slowo wystepuje,jest jak swing.To raczej u nas wystepuje ta"gimnastyka".
Ale,jak juz wiesz,nie o to mi chodzilo ![]()
Być może, nie znam angielskiego. Zastrzegam jednak, że zdecydowanie wolę ten muzyczny.
Oczywiscie.O tym drugim nie ma co gadac chyba ze w kontekscie swingin’ London.Co zreszta ma dzisiaj zupelnie inne zanczenie niz pol wieku temu.Przy tej okazji pozwole sobie raz jeszcze zareklamowac znakomita ksiazke Piotra Szaroty,raczej mi dotad nieznanego,“Londyn 1967”.Tam jest wszystko na ten temat a jak dla mnie,o wiele wiecej.
Dzięki za info o książce. Poszukam jej.
Tu masz cos bardziej tradycyjnego.Sonny Stitt,Dizzie Gillespie i Sonny Rollins,“po slonecznej stronie zycia” ![]()
Drugi raz, dzięki. Posłucham przed snem.
A może z huśtaniem się na huśtawce też pomyliłem?
![]()