Tak dzisiaj grali

Godzine temu,wróciłem z czegoś w rodzaju festynu w Stevenage,Old Town :innocent:
W zamierzeniu,zapewne coś jak Notting Hill w Londynie ale…Grunt ze ludziska uśmiechnięci i szczęsliwi na każdym kroku!
Niemal w kazdym pubie,produkowali się szansoniści…Ogólnie koszmarki ale był wyjątek.Taki revival band [w różowych koszulach :face_with_raised_eyebrow:] grający klasyki z soulu i rock and rolla.Fajni byli i od razu poderwali ulice do tańca…
A ja,by to zobrazować,przypominam dzisiaj Johnny Otisa,troche zapomnianego pianiste i wokaliste który brzmial kiedyś właśnie tak…
Plus świetna Barbara Morrison której śpiew przypomina telewizyjne programy Joolsa Hollanda i jego big bandu.Niemal zawsze skupionego na tych tradycyjnych brzmieniach.
No i w ogóle,dobre na sobotę!!!
Tylko ze dzisiaj deszcz spieprzył wszystko…Dlatego juz jestem w domu.I dlatego nie bedzie zdjęć.No ale muzyki się SŁUCHA!
Lub przy niej np. tańczy :wink:

3 polubienia

…wyjąwszy jednostki arytmiczne, którym muzyka w tańcu nie przeszkadza oraz aspołecno-psychopatyczne, które słuchają czegoś co muzyką nie jest :roll_eyes:
Ważne, że byłeś w miejscu o pozytywnej atmosferze…jak to niewiele ludziom potrzeba :heart_eyes:

1 polubienie

No fakt…Ale w takich,nawet deszczowych okolicznościach,nie zaśmiecam sobie umysłu owymi"jednostkami" :innocent:
Ludziom którym nic nie brakuje,na ogół mało trzeba.
Ale…W Polsce ludziom wiecej brakuje a muzyczne wymagania miewają znacznie wyzej postawione.Oczywiscie nie wszyscy bo to my jesteśmy tą coorevską ojczyzną disco polo…
Niemniej wielcy twórcy rocka dawnych lat,najchetniej właśnie do Polski przyjezdzają…
Jeszcze jedna dziedzina życia,spolaryzowna do maksimum…

1 polubienie

Cieszę się, że choć tam usłyszałeś fajną muzykę mimo, że nie wszystko się nadawało, by nazwać muzyką.
A ja jestem zła, że ta wojna trwa :rage: I jeszcze szczują kaczopochlebcy polityczni, bo żeruja na nastrojach … A Srajtek kupuje ropę od tych…

No widze kolego, ze bakcylem fiestowym zarażonyś :rofl::rofl::rofl:

2 polubienia

Po raz pierwszy od lutego,mam sobote i niedzielę wolną.I to się zbiegło.
Twoje zdrowie :beer:

2 polubienia

U mnie sie maraton Moros i Cristianos zaczal od 1 sierpnia.
Do 15 Elche bedzie chodzic na rzesach.
W mojej wsi nieco spokojniej, choć jestesmy administracyjne w granicach. A upaly, ze w nocy ponizej 27° nie spada. Wiec z tym zdrowiem to raczej bezalkoholowo. No może kieliszek zimnego wina ( zasada, ze czerwone wina pija sie w temperaturze otoczenia??? Kto taka głupotę wymyslil?)
A grają swoja kocia muzykę. Nie obrażając kotów.

1 polubienie

Kupiłem sobie jedyny brakujący mi album The Beatles…“For Sale” który zawsze uważałem za mało interesujący…
A dzisiaj zmieniam zdanie i to bez wzgledu na okoliczności.
To juz byl dojrzaly zespól,mimo iz to tylko 1964.
W sumie,odkryta zapowiedz tego co miał przynieść 1965
Plus świetna okładka!

2 polubienia

Czyli przyjemne z pozytecznym?

2 polubienia

Tak,oczywiście.
Zawsze staram sie w takich okolicznościach,"coś"znalezć.
I tutaj,na ogół się udaje…

2 polubienia

Tu fiesty bezhandlowe.
W niektorych miejscowosciach co niedziele organizuja rynek staroci, czasem trafisz na sklep z rzeczami z drugiej reki, ale na muzyke tam nie licz… na ksiazki zreszta tez

2 polubienia

Trochę dziwne…U Włochów raczej przeciwnie.W Bolonii jest nawet taki stały "namiot"z książkami,w samym centrum…No ale to jest czynne codziennie a nie na festyn.
Inna sprawa to to że…Nigdy w życiu nie miałem płyty czy CD,tłoczonej w Hiszpanii.A miałem nawet Meksyk,Urugwaj,Jamajke czy Nowa Zelandię :innocent:

2 polubienia

Bo oni promuja “swoje” rytmy i wykonawców. A do tego trzeba mieć zdrowie. Z literatura trochę lepiej, ale to nie na fiestach ludowych. Imprezy dla milosnikow ksiazek, a troche ich jest wykluczaja byki, lejac sie strumieniami wino i tluste jedzenie.
Zresztą w kraju gdzie niestety odsetek pierwotnych i wtornych analfabetów jest do dzis chyba najwyzszy w Europie? Jak mają do wyboru poganiac się z bykami, pokicac w rytm hispano-disco, poobrzucac pomidorami czy innymi produktami, napic sie to im akurat ksiazki czy jakis rock w glowie?
W domu to czesto jeszcze jakies ksiazki kucharskie, ale tez juz podobnie jak telefoniczne zastapione przez elektronike.

1 polubienie