Taka sonda

Wpadła mi “pod śniadanie” :innocent:

Oto ludziska,głównie kobiety,opowiadają o dawnych wakacjach…W jaki sposób się je spędzało…I lecą porównania do"dzisiaj"…
To rzadka sonda bo jakoś nic człowieka nie wyprowadza z równowagi.Jeśli już to raczej bawi…
Ale,przyznam szczerze,miło spojrzeć na ludzi,z jakimś zachowanym spokojem na twarzy,wspominających konserwy turystyczne,namioty i miganie po Polsce,ze Wschodu na Zachód i w drugą stronę…
Nikt nie wspomniał o autostopie,co bardzo mnie zdziwiło.Czy jednak byłoby to dzisiaj w ogóle zrozumiałe? :thinking:
No to zróbmy tzw. ciąg dalszy…
Jak spędzałeś/spędzałaś kiedyś,wakacje?

Na dobry początek :grinning_face:
Kiedyś,w Karkonoszach,spotkałem takiego,ni mniej ni więcej,hippiesa…Beztroski ów człowiek wyglądał jak my wszyscy.Jeansy,kurtki moro,długie włosy,obdarty plecak,do którego podwiązany był śpiwór…
I ten gość obrał sobie trasę z Karkonoszy,po Bieszczady.
Fajne! Od razu jako 16-latek,byłem jego fanem!
W trakcie rozmowy wyszło jednak na jaw że…Gość ma jedynie tropik,jak sam powiedział,“przeciwdeszczowy” :grin: Namiotu nie posiadał…
Cóż…"Pośmialiśmy się,jak to mówią"ale,raczej to nikogo nie dziwiło.Ot,taki kaprys czy raczej bardziej,takie możliwości…I żadnej,debilnej pseudo zielonej,niby filozofii!!!
Ja akurat leciałem z gór nad morze…Nigdy się już nie spotkaliśmy…Szkoda :innocent:
Ile w tym było radości?!
Ile marzeń o innym świecie,to inna sprawa…Ale ILE RADOŚCI z tego co się ma,co się posiada i co samemu można wykreować!!!
A najcudowniejsze było to że za każdym narożnikiem,szczytem,stacją,czekał inny człowiek!!!

3 polubienia

Moja młodość to lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte ubiegłego wieku… więc jeździłem na wakacje autostopem, jadłem konserwy pod namiotem, miałem też długie włosy :slightly_smiling_face:

4 polubienia

No to witaj w klubie!!!
Dawaj jakąś opowieść :laughing:

Bo mi się znowu coś przypomniało ale nie chcę"zatykać" tematu… :laughing:

Rodzinnie najczęściej nad morzem. Domki letniskowe, kemping. Dziś już takich ośrodków nie ma. Wczasy wagonowe to relikt przeszłości i wręcz oznaka biedy. Ale my byliśmy szczęśliwi.
Teraz każdy oczekuje luksusu, basenu i białego ręcznika ze złotym logo hotelu

4 polubienia

No moze nie każdy. Ale zdrowie nie to…
No i moje gnaty zawsze miały awersje do twardego podloza i karimaty. Juz wolalam siano w stodole, nawet jesli troche sie ruszalo… skorki zreszta wbrew wygladowi nie sa niebezpieczne.
Harcerstwo, żagle, tata mial dusze skauta to nasze wyprawy wakacyjne raczej wczasani nie byly. Zresztą do dzis mam awersje do takiego sposobu “wakacjowania” z zupka mleczna na sniadanie…
Z kolonii zwialam po kilku dniach. Majac lat niecale 9. Nie złapali… do domu dotarlam.
A wczesniej? Troche rodziny na wsi bylo, tam malo kto sie przejmowal organizacja czasu wolnego “drobiazgu”. Jak zglodnielismy to sie sami znajdowalismy i odpowiednim czasie i miejscu…kuzyni zadbali.

2 polubienia

Taaaak…
Byłem,tuż przed covidem,w podpoznańskim Zaniemyślu.Tam był ośrodek z przedsiębiorstwa w którym moja matka pracowała.24 domki a każdy z małym tarasem…W środku kuchnia i pokój na 3 łóżka..
Tyle że kompleks łazienkowy,50 m. dalej…
Ale wtedy to był luksus!
Do tego boisko do siatki,huśtawki dla dzieci dwa wykrojone miejsca na ogniska…
Dzisiaj zapuszczona ruina,brudny piach,nie remontowany pomost nad jeziorem Raczyńskiego.Z kategorii LUX do kat.4 :face_with_raised_eyebrow:
Szkoda…Takie cudowne miejsce..

1 polubienie

A mnie złapali…
Uciekłem po tygodniu kolonii w Pniewach…Ojciec wściekły ale o wstydzie to tylko mama mówiła… :sweat_smile:Uciekłem bo…Nie tam ,zupa czy pobudka…Uciekłem bo…kazali mi śpiewać pieśni harcerskie czy jakieś inne,“patriotyczne”.Uciekłem bo nie było godnych oka,koleżanek… A takie,w osobach Kasi i Basi,zostały w Poznaniu i się nudziły… :laughing:

2 polubienia

Wiele osrodkow tego rodzaju podupadlo.
Tam gdzie moi rodzice wyjezdzali, Mierzyn to sie nazywalo, gdzies Twoje strony?
Tam jeszcze w latach 70 zdążyli takie domki skanalizowac i optocz kuchenki dobudowac mikrolazienki z prysznicem. Ponoc do lat 90 ten osrodek dzialal, co tam sie teraz dzieje?
Z netu by wynikalo, że skansen przetrwal i nawet działa?

Okolica tam piękna, a grzybow ile…

2 polubienia

Magiczny trójkąt:Mierzyn-Sieraków-Miedzychód!
To faktycznie,nie tak daleko ode mnie.I faktycznie,nigdy w życiu nie widziałem tylu grzybów!!! Daleko mi do specjalizacji w tym fachu ale tam zbieranie było porównywalne z …czereśniami w pierwszym odcinku Daleko od szosy :sweat_smile:
Piękne,puste wtedy,drogi…Brało sie Wigry i jazda na cały dzień!!! A lasu końca nie było widać…
Spore jezioro i cudowna cisza wieczorami…
Jak człek był młody to czasem wolał troche hałasu…I to w Mierzynie obejrzałem The Temptations w Sopocie :blush:
I te schody do jeziora…Jak kurna,w jakiejś Odessie! :rofl:
Ośrodka z artykułu,nie znam.Mieszkaliśmy w takich “bungalowach” na 4 wejścia…
Ale…To ludzie byli wtedy inni.Zawsze dochodze do tego samego wniosku.Dzisiaj nikt nawet by nie spojrzał…A już z pewnością,nie uszanował…

2 polubienia

Tak, to zejscie do jeziora pamietam. I wysepka posrodku zdaje się?
Kajaki były.

Co do grzybów to trafilam na takie zniwa na drugim koncu swiata - w hiszpanskiej Galicji.
Ale tam to nie lasy a ich resztki w porownaniu z Mierzynem.
Domki wygladaja na te same.
A przetrwaly moze dlatego, ze zarzadzala tym bardzo energiczna osoba, wymuszajaca wrecz inowacje, remonty. Na pewnym etapie byl to osrodek całoroczny. Nieduży, ale moze wlasnie dlatego przetrwał?
Po 90 zaczela dzialac na rzecz szybkiego sprywatyzowania, zanim rozkradną.
Ciocia ( taka towarzysko przyszywana, bo to byla dobra znajoma taty, wiec zwyczajowo tych cioc i wujkow troche bylo) zmarła w 2018 w wieki 101 lat. Psychicznie sprawna prawie do konca. Tak mi sie przypomnialo…
A i w jeziorze były węgorze.
Tylko nie pamietam czy w tym glownym, czy którymś z pobliskich?

2 polubienia

Czyli znowu…Wszystko od ludzi zależy :thinking:
I daj nam Boże jak najwięcej takich cioć!

1 polubienie

Wakacje spędzałam najczęściej u mojej Ciotki w Pieninach. Potem doszły obozy i kolonie. Kilka razy byłam też z Mamą na wyjeździe z jej zakładu pracy: takie wczasy pracownicze gł nad morzem.

1 polubienie

Czlowiek sie kiedys cieszyl, jak glupi z prostych rzeczy. Ja tam sie cieszylam, ze sie matka nas z domu pozbyla. Mozna bylo po wisniach polatac, sobie pozrywac. Zawsze sie kogos spotkalo, jakies dzieciaki, dorosli na ploty naciagali… dyskoteka byla wiejska, ale nawet mnie nie puszczali …buu…
Poza tym gory, Mazury..Mazury to zawsze w jedno miejsce. No ale ze to byly wakacje to i tak bylo fajnie w domku z pazdzierza. Nawet nie pamietam, gdzie tam bylo WC :frowning: Zmywalo sie woda z piaskiem w jeziorze.