Tak. Opowiadala gdzie jedzie. Ale nie chciala do nich dzwonic. W ogole za duzo nie chciala opowiadac. Glupio mi bylo naciskac.
W ogole to okazało sie ze inicjatywa byla po jej stronie. Tzn ona zaczepila moja corke zeby ta zabrala ją do swojego domu aby przenocowala “na podlodze” jak mowiła.
Mam jej telefon. Byl potrzebny dla pobodki - bo jak twierdzila to nowy telefon i nie umie sama budzika ustawic. Moze powinnam zadzwonic do niej wypytac sie?
Tak naprawde ja mam za duzo juz swoich problemow, ktorych nie ogarniam, lub ogarniam kolejno w 50%, reszta nadal wisi. Nie mam sil na inne, nowe problemy…