Taki [jazz] dzień

Ekscentryczny ale gdy trzeba,uwodzicielski Thelonius Monk w temacie ktory nalezy do najbardziej rozpoznawalnych jego klasyków.Pannonica,pojawila sie juz na plycie z 1956 roku,“Brilliant Corners”.Tu mamy wersje z albumu"Monk",z 1964 roku gdy Thelonius nagrywal jak natchniony:))
To czwarta plyta artysty,z tych nagranych dla Columbii.Wyroznilbym takze saksofoniste Charliego Rouse’a,muzyka nowojorskiego,moim zdaniem o niezwyklej wrazliwosci dla ktorego zmienność nastrojów,tempa czy charakteru kompozycji,nie ma wiekszego znaczenia.
Jesli jestes w nastroju,polecam.

2 polubienia

Super. I tyle w temacie.

1 polubienie

Nie spodziewam sie"tematu" w ogole ale…Tak mi w duszy gra obecnie. :slightly_smiling_face:

1 polubienie

nie jestem w nastroju
NY teraz?
cos co zrobilo kariere meteorytu
taki swiat
imaczej sie nie da?

drze sie kady co moze

Widocznie sie nie dalo bo reszta plyty,byla mowiac oglednie,nudna.

tez
ale jak ci serce dawalo? uznalam za fajke pokoju

Jazz zawsze wprawi mnie w łagodna melancholię, ale lubię taki nastrój…

1 polubienie

Nawet takie chwilami atonale popisy na fortepianie jak u Monka?

1 polubienie

Tak. Po prostu działa klimat…

1 polubienie

Niby lubie w jazzie,rozkladac niektore partie na czynniki pierwsze ale tutaj sie z Tobą zgadzam.Podziwialem ten kwartet.To był ZESPÓŁ nawet jak sie mialo wrazenie ze im sie ściezki rozchodzą.C w jazzie,przynajmniej od konca lat 50-tych juz nie zaskakiwalo…

1 polubienie

Mam kolegę, który tak grał jazz, że siedziałam jak zaczarowana… Po prostu odpływałam.

1 polubienie

Na slubie mojej szwagierki w Krakowie,grał jazzowy kwintet z miejscowego środowiska i bylo to najwspanialsze wesele na jakim byłem w zyciu.Zadnych zabaw dla półgłówków,disco polo ani"jedzie pociag z daleKAAA" :rage:
Cala noc standartow i przebojów muzyki filmowej sprzed lat.10 godzin rewelacyjnego grania.
To byli muzycy nieco młodsi ode mnie wiec nazwiska mi malo mówiły ale pan młody,Norweg,grajacy w Bergen,w orkiestrze,powiedzial ze tych paru tutaj bije na glowe…symfonikow poznańskich.Atmosfera byla taka ze wcale mnie to nie zabolało :wink: :grinning:

1 polubienie

To świetny pomysł na wesele! Wreszcie obciachu nie ma…

1 polubienie

Ano wlasnie.Nie dość ze niemal twarza w twarz z Wawelem to o świcie,“On The Sunny Side Of The Street” :slightly_smiling_face:
Pierwsze[nie licząc wlasnego] i zapewne ostatnie wesele ktore zaliczylem w calosci :slightly_smiling_face:

1 polubienie

Zaliczyłam też dwa ale wspominam mizernie: niestety muzyka…

1 polubienie

Nie,nie o to chodzi…Na weselach to ja bylem ponad 10 razy ale by przetrwac do rana,nie uciekac,nie chowac sie lub nie nawalic sie to tylko te dwa.
Czasem jedynym motywem na przetrwanie tego chamstwa,byl…barszczyk przewidywany z reguly na 2 nad ranem… :upside_down_face:

1 polubienie

Barszczyk rzecz dobra, ale w ucho wali bógwico…

1 polubienie

To jest najczesciej taki wlasnie koszmar,jaki tlumowi w sercu gra.
Jak widze tych spoconych grubasow wyjacych o pociagu co jedzie " z dalekaaaaa"i obmacujacych rownie spocone babsztyle z przodu,z minami w stylu,“no,nareszcie jestem na swoim i wiem jak sie poruszać” to z kolei ja wiem ze moj swiat zostal ponownie zepchniety na margines.
Ok. Mozna to olac.Tylko ze na codzien dzisiaj,dzieje sie cos podobnego… :unamused:

1 polubienie

Bogu dzięki!