A jak jest w szkołach Waszych dzieci?
nie wiem jak jest, ale nagrody ksiazkowe i dyplomy byly finansowane ze skladek na komitet rodzicielski. to w podstawowce.
w liceum takich fanaberii nie bylo.
Żadna nowość. Dziś moja siostrzenica zakończyła przedszkole. Od września do szkoły. Rodzice musieli się złożyć na upominki.
Kiedyś były skladki na tzw.“kumitet rodzicielski”.I oni sobie tam gospodarowali,co jak na komune bylo i tak niczym"reakcja"
A teraz widać ze wolność to dla niektorych nie lada problem.I to kosztem dzieci.
To co powyzej…Nie wiem…Czy ci ludzie w ogóle nie mają wstydu???
No, było tak. Niejedną taką książkę przyniosłam do domu :))
Upominki to jest jednak inna para kaloszy. Ma się nijak do książek jako nagrody za dobre wyniki w nauce.
Zaskoczona jestem. Dla mnie osobiście, to żenujące. Hmm, nie chciałabym być w takiej sytuacji zarówno jako uczeń albo rodzic.
Wyobraź sobie teraz inną sytuację. Mój syn 2 tygodnie temu skończył szkołę i nauczyciel całej klasie dał na koniec roku prezenty. Jak moje dziecko wróciło do domu to było mi szczerze mówiąc nieswojo.
2 tygodnie temu?Maturzysta chyba…
Ale nie o to chodzi…
Oczywiscie.Wszystko co jest na siłę lub z fałszywą serdecznością,predzej czy pózniej ukaże swe oblicze.
Albo,tak jak w poprzedniej szkole córki,wszystkim uda sie zwiac na wakacje zanim sie rozeszło ze te ksiazki leżaly w sekretariacie juz od Wielkanocy…
Nie wiem tak do końca,czy to wynalazek naszych czasow…Ja w pierwszej klasie podst. dostalem ksiazke"za postepy w nauce i wzorowe zachowanie".To drugie to goovno prawda.A ksiazka świadczyła o tym ze ktoś albo zakpil albo sie spieszył…Nosiła tytuł"Apolejka i jej osiołek"
Ale to bylo dzieciństwo.
Potem inaczej sie to widzi…
na Korsyce, w Hiszpanii zreszta tez rok szkolny konczy sie wczesniej - na ogol w polowie czerwca. a do szkoly tez ida miedzy 1 a 15 wrzesnia. u mnie to zalezy od regionu i czesto szkoly.
Książki też dostali.
Skąd mają na to brać? Samorząd? To wszytko i tak z naszych podatków jest.
Nie mój syn nie jest jeszcze maturzystą.
Na samym początku też dostawałam dyplomy za wyniki w nauce i za zachowanie, a później książki. Pierwszą jaką dostałam to “Dzieci z Bullerbyn”, którą czytałam raz po raz. Później czytając ją, wiele fragmentów znałam na pamięć.
Dokładnie, oficjalnie szkoła trwa do 8 lipca w tym roku. Ale, młodszy syn już jutro będzie ostatni dzień a córka w czwartek @okonek .
Nagrody książkowe, podkreślę: NAGRODY, nie upominki, dostawały dzieci za szczególe osiągnięcia i zawsze było to finansowane przez Radę Rodziców, ze składek na tzw. komitet. Ale kilka lat temu media zaczęły nagłaśniać, że składki te nie są obowiązkowe i z roku na rok coraz mniej rodziców te składki płaciło. Ci, którzy jako pierwsi zaczęli się wyłamywać, tłumaczyli, że ich dzieci i tak tych nagród nie dostaną, więc po co mają płacić. Skończyło się na tym, że dla naprawdę najlepszych i to tylko z ostatniej klasy (średnia ocen + wynik OKE) nagrody funduje wójt. Pozostali dostają tylko dyplomy. Do głowy by mi nie przyszło, żeby kazać rodzicowi kupować nagrodę, a później podpisywać ją jako darczyńca.
Ooo, nigdy w życiu!
I tak powinno być @gra .
Z artykułu wynika, że za zakupioną książkę przez rodzica darczyńcą we wpisie jest dyrekcja szkoły .
Prawda, @elsie ? Też tak podchodzę do tego.
Co miesiąc kupowałam ksiązki (jak dostawałam pensję). To było normalne (drugi rzut to środki czystości). To może za czerwony pasek kupię dziecku mydło???
Oooo, tak, PEONIA!!!
Dyrekcja by mogła sama zakupić książki. Z OŚWIADCZEŃ majątkowych dyrektorów szkół i przedszkoli wynika, że zarobki kształtują się na tych stanowiskach w granicach 7-12tys.netto miesięcznie (po uśrednieniu).