Teraz już wiem dlaczego dziecko się nie męczy

Prababcia miała Singera z 1914 r, jako prezent ślubny, potem dostała ją moja mama i ja po części z niej korzystałem. Bardzo prosta w obsłudze - 4 ściegi bez regulacji długości ukłucia igły, żadnych ozdobnych, igła z płaską kolbą na dowolny jej rozmiar zależnie od szytej tkaniny - choć i była tulejka na wyposażeniu, do specjalnie okrągłych bez ustawionej kolby dla zawodowców do szycia grubych skór czy koców, do igieł grubych powyżej 100 / ustawienie kompletu igielnicy by igieł nie łamało, wymagało precyzji i sokolego wzroku, ale raz mi się udało / poza tym napęd nożny na pedał, prosty nawijacz nici do bębenka, była na stałym stoliku z zdejmowaną osłoną z sklejki. Dobra dla początkujących krawcowych z minimum wiedzy, trudno ją popsuć jeśli była dobrze konserwowana

Mnie los nie wybrał do zaszczepienia się pomimo chęci, wiedzy o wirusie co i jak i braku jednomyślności u lekarzy - większość się bała opisu hm choroby z szpitala, nic nie jest nadal w normach badań kontrolnych. Najgorsze to czekanie na reemisję udaru mózgu która przy takich wynikach powinna być a nie jest - wyniki krążą po specjalistach bez echa. Rezonans wykazał początki miażdżycy a dopler żył nie. 22.06 kolejny neurolog -
/ czapeczka z kabelkami /. Doszło łażenie po sądach - rodzinna za nadużycia finansowe, przekręty w lekach, i opieka nad staruszkami, już jest 800 czynnych świadków na sali rozpraw. Moje leczenie przez 6 lat było fikcją, moja dokumentacja chistorii choroby jest usunięta z systemu, choć rejestracja potwierdza że się leczyłem. Męczy ciągle branie wolnego dnia na badania bo komplikuje firmie pracę

2 polubienia

Hm pasek klinowy ! - żaden problem, stara pończocha deko naciągnięta i zeszyta na końcach razem / można skleić cuzamen np butaprenem /, tak obszyłem kompanie w naszywki na mundurach, w wolnym czasie

Ja mam dostep do porzadnego rzemyka ze skóry. Tylko wymierzyc, zszyc i wziąć poprawke na rozciagniecie (czytaj namoczyc)
A skąd ja ci ponczoche w dzisiejszych czasach wezmę?
Nie korzystam, to moze poczekać.

1 polubienie

Wyszywanie, chaftowanie miałem wymuszone w szpitalu na chirurgi, przez 2 babcie wyszywające zawodowo flagi, proporce czy chorągwie państwowe, do szkół, klubów itd / rekonstrukcja prawego barku i ręki / ręka wisiała aż na żyłach, mięśnie, ścięgna do amputacji / 18 miesięcy w gipsie i tak mnie kobiety męczyły wyszywaniem - że niby rechabilitacja nowej ręki. Tam wyszyłem w tamborku kilka szpitalnych prześcieradeł, narzut, poduszek, makat na ścianę, ręczników wbrew nerwom i złości lekarzy. Po szpitalu wyszywałem jeszcze 6 miesięcy - różne widoki, bieżniki na stoły, kompozycje np kwiatowe z haftu np kaszubskiego, 2 wyszywanki sprzedałem, inne rozdałem za free, ino nie pomyślałem by sobie coś zostawić

2 polubienia

Parę dni temu ukr.mieli dzień wyszywanki… Zalożę się, że to wyszywanie uratowało Ci jakieś umiejętności…

1 polubienie

Uratowało od bycia widocznym kaleką, lekarze mają swe procedury w zakresie ich wiedzy w pracy, nie są cudotwórcami - zrobili co mogli. A babcie uparte że nie dawały żyć - tu chodz bo będziemy zaraz szyć. Dziś to by nie przeszło na oddziale, była by eksmisja do domu za wyszywanie czy używanie igieł nie wysterylizowanych, a tak pomimo gipsu nadgarstki, łokieć czy bark jakoś się regenerowały i rechabilitowały, 5 dni nie dało się podnieść pustych rąk do góry po zdjęciu gipsu. Po miesiącu udało się podnieść kubek z szpitalna kawą do góry. Wreszcie mogłem się sam umyć, wykąpać, najeść czy ogolić. Kilka razy budziłem się w nocy sprawdzając czy ręce są na swoim miejscu albo ich nie ukradli, czy wszystkie palce i łokieć się zginają. Fajne było to że lewa ręka nie była razem zagipsowana. Mięsień nieużywany fizycznie zanika - martwica do usunięcia. Babcie dopiero mnie przekonały że życie bez rąk to męczarnia i uzależnienie od innych w prostych czynnościach życiowych. Wtedy mi zależało na dziewczynie - zrobić coś dla niej swoim kosztem, ale była pomyłka. Babcie obce karały za brak dokładności w szyciu do wzoru, nierównych ścięgnach, fizykoterapia w moim przypadku to max 1 godzina dziennie, one męczyły do bólu i do kolacji od rana. W myślach sobie wymyślałem że dziś ich nie będzie - może ból głowy albo zęba, ale nie ! one były kapkę później z wałkami na włosach. Wtedy się przestraszyłem że dziewczyna może być taka sama jak one, i momentami był koszmar. Niemniej babciom zdążyłem niechętnie podziękować za męczarnie i pokłute igłą palce przy wyszywaniu. Dziś pewnie można by te ręce ulepszyć nowymi nanoprotezami ale ! Cieszy mnie to co mam

1 polubienie

Rzemyk trudno zszyć. Oryginalnie jest spięty zszywką od środka i zapastowany pastą do butów i delikatnie go naciągnąć, maszynę przeżyje

Kolego tu jesli chodzi takie rzeczy to pomyslowych Dobromirow nie brakuje. Gorzej z zegarmistrzem od bardzo starych zegarów. Podobno jakis jest w Alicante.
Teraz w kryzysie starzy fachowcy w cenie, bo nadprodukcja użytkowników smartfonów dorabiajacych w turystyce jakieś zajecie zarobkowe musi znaleźć, bo inaczej z głodu wymra.
Szkolnictwo zawodowe przeżywa renesans, ale nauka trochę potrwa.

1 polubienie

Za zegary się nie biorę. Po paraliżu mogą być trudności z precyzją, ale fajna i przyszłościowa praca. Nauka to jedynie przez rodzinny biznes, by były efekty i zadowolenie bycia fachowcem czy finansowe. U mnie niby jest zegarmistrz / kiedyś było ich pięciu / ale ten tylko wysyła do naprawy gdzieś dalej

1 polubienie

U mnie w pueblu byl taki posrednik, (bizuteria ii zegarki elektroniczne, reszte wysylal), ale niestety poszedl na emeryture i biznes zamknal.
Zresztą niewiele osób używa teraz cudów techniki ze sprężyna. A juz ścienne?
Wszystko na baterie.

2 polubienia

Z firmy rodzinnej zegarmistrza pozostała córka około 30 lat i tylko skup złota - złomu, ewentualnie wymiana paska lub bateri. Próbowałem kupić minutnik do kuchni i nie ma / a leży przede mną /, w tym samym pomieszczeniu biurko obok repasacja rajstop, i babka mi podaje minutnik, właścicielka zbladła, potem wrzasnęła że ktoś go przełożył / gablota zamknięta a klucz u niej. Teraz dołączył skup wosku do złota. Przyjdzie mi wysyłać zegary DHL do innego miasta by tam zegarmistrz zajrzał

1 polubienie

To jeszcze ktos prowadzi repasacje rajstop?

2 polubienia

O dziwo tak, ba nawet zamki do ubrań naprawiają i napełnianie zapalniczek. Niby groszowe rzeczy. Na czymś trzeba zarobić, bo czynsz za dom z zegarmistrzem stoi w centrum miasta a tam tanio nie jest. Niedawno upadła księgarnia przez czynsz, była 70 lat w budynku

1 polubienie

Ksiegarnie to wykancza internet i ebooki.
Antykwariaty jeszcze jakies szanse mają, bo robi się moda na recykling :wink:
Choć czytelnictwo w ogole nigdy nie bylo mocną stroną Polaków. A im dalej na wschod tym gorzej.

2 polubienia