Wlasnie dotarla do mnie wiadomość…
Tina odeszla w wieku 83 lat, po długiej chorobie…
Gdyby ktoś wstawił tutaj wersje studyjna “Private Dancer”,byłbym wdzięczny…[jestem w pracy].
W tym wieku, raczej nic nie wydaje się zbyt dziwne…Ale myśli o śmierci artystów,wplywajacych na nas przez pół życia,nie są przecież chlebem powszednim…
Anna Mae Bullock…tak nazywała się naprawdę.
Długie lata w swej karierze związana była z demonicznym psychopata ale i niezłym muzykiem,Ikem Turnerem.
Ta część biografii czarnych piosenkarek, powtarza się aż nader często…
Natbush City Limits…Gdy usłyszałem ten utwór,wiedzialem ze mamy do czynienia z kimś niezwykłym…
A potem jej wersja Proud Mary,grupy Creedence Clearwater Revival.To już nie mógł być przypadek!
Kobieta jak dynamit, sceniczna osobowość…Ale zawsze brakowało czegoś co uczyniłoby z niej gwiazdę wielkiego formatu…
Tymczasem lata mijały a znacznie więcej było kryzysów,zalaman kariery niż nowych,przelomowych albumów.
To przyszło wraz z latami 80-tymi.
Album Private Dancer z 1984 roku,powalil niemal cały świat!
Przemyślany zestaw nowych utworow,zmieszany z coverami szlagierów innych wykonawców…Let’s Stay Together,Ala Greene’a w wersji wręcz rewelacyjnej, wybija się tutaj na plan pierwszy…
Prawdziwym skarbem okazała się jednak piosenka tytułowa,piora Marka Knoplera z Dire Straits.A także 1984 Dawida Bowiego…
Niestety muszę kończyć…
Wroce do tematu asap
Dawno jej nie bylo, z opisu wyglada, ze bardzo chorowala, ale jak to robią prawdziwe gwiazdy - nie sfiszowała sie z tym.
Ale energii to ona miała za 10 Tin.
Zdawać by się mogło, że to niemożliwe… Przecież Ona niemalże jak Bóg. Była, jest i będzie. 99 procent z nas powie za rok “jak to umarła rok temu”?, tak niewiarygodna jest informacja o tym. Wspaniały Brylant Muzyki Rockowej. Zdecydowanie Wielką Literą. Dla takich Muzyków jak Ona włączało się radio i przebierało nogami kiedy poleci w eterze. Promotorka muzyki ogólnie pojętej. Jej głos, Jej nogi, Jej talent… Czy wywaliła drzwi w tym biznesie i pokazała, że inny kolor skóry też może być piękny? Może Ty nam odpowiesz poświęcając jakieś wspomnienia o Niej?
Należy przede wszystkim zwrócić uwagę na istotny fakt,dotyczacy czasu jej przełomu.
To już był okres telewizji muzycznych, czas videoclipow…I to była najpowazniejsza różnica jeśli chodzi o okoliczności robienia kariery.
Ktoś kiedyś porównał to,troche na wyrost, z powstaniem kina dźwiękowego…
Ale roznica była! Same płyty przestały wystarczać,zaczal się liczyć image i to nie tylko sceniczny.Ten bowiem Tina już jedynie “wypolerowala”.
Pierwsza jednak w tym rockowym świecie,nie była.Stala się nią bezwzględnie w 1983 roku ale czarne wokalistki właściwie od lat 20-tych,od czasu Bessie Smith czy później,Dinah Washington i Billie Holiday były na ustach koneserów na całym świecie.W Ameryce sytuacja była inna, bardziej złożona bo to bardziej kontynent niż kraj i wszystko jest kompletnie inne na Południu niż na Północy…
Po 1983 roku,Tina mimo iz pojawiły się postaci takie jak Sade,stala się absolutnie numerem 1 i jedyna czarna piosenkarką o statusie aż takiej,ogolnoswiatowej gwiazdy.
Da sie to porównać jedynie z wcześniejszymi osiągnięciami Diany Ross I The Supremes.Ale tylko na papierze bowiem Tina przebiła wszystko.
Byla to droga przez mękę ale w końcu…Nie będę przepisywał wiki…Myślę ze większość fanów zdaje sobie sprawę jak wyglądało jej życie…
Moglbys tu częściej zaglądać!
Już kiedyś Ci o tym wspominałem…
O śmierci Tiny Turner dowiedziałem się wczoraj z radia, kiedy jechałem autem. Odszedł kolejny ktoś, kto pozostawił po sobie twórczość nie umierającą.
Tinę “poznałem” na początku lat 80 ubiegłego wieku, była nr 1 w pewnym słupskim lokalu prowadzonym przez jej zadeklarowanego miłośnika.
Estradowy dynamit z mocnym głosem. Pamiętam, że zrobiła na mnie wrażenie.
Jednakowoż, nie umniejszając w niczym Tinie Turner, osobiście wolę jednak słuchać Bessie Smith i Dianę Ross.
Bylo to w grudniu 1985 roku.Albo juz w styczniu…
Singiel jeszcze ciepły.Kosztowal mnie kilkaset zlotych.Chyba 700…Jakoś tak…
Mam go do dzisiaj.Kupiłem wtedy dwa.Drugi,o polowe tańszy, to"Solid",duetu Ashford/Simpson…
Lata 80-te jawily sie wówczas jako czas szalonych komedii [Gliniarz z Beverly Hills] oraz muzyki rozrywkowej,pop rockowej,pozbawionej wszelkich śladów wcześniejszych kontrkultur…
Weterani jak Tina czy Joe Cocker,dyktowali warunki w radiu…
Te piosenke Tina nagrała do bodaj 3 cześci filmowego Mad Maxa.Jak dla mnie ,koszmarka filmowego ktorego ta piosenka ciągnęła niczym radiowa promocja wszechczasów.
Tak,bez wątpienia,polowa lat 80-tych to byl czas Tiny!
Wspomnienia?
Było tego troche.
Najpierw,kolo roku 79,była polska płyta.Jakiś bardzo średni składak,wydany przez wytwórnie,na codzień trzymającą sie z daleka od popu…Nie pamietam nazwy…
Natomiast pamiętam piękną piosenke z tego albumu.“Sometimes When we Touch”
Potem Private Dancer…
Ten album zostal okrzykniety niemal jednoglosnie,powrotem wszechczasów.
Z tego albumu,wspomniany wczesniej hit Ala Greene’a"Let’s Stay Together".Tej wersji moge sluchac bez przerwy…
W 1989 roku,czekaliśmy na kolejny album.“Foreign Affair”.Bylem wtedy juz ponad 13 rok,bywalcem giełd płytowych.Widzialem rozmaite poruszenia,“szajby”…Ale o nowej Tinie gadał dosłownie każdy.Jak o Springsteenie albo i częściej i gęściej…
I kiedy wydawalo sie ze Tinę czeka raczej emerytura…
Mineło 6 lat.Na horyzoncie pojawil sie kolejny Bond.“Golden Eye”,z Piercem Brosnanem i Izą Scorupco.Tytułową,znakomitą piosenke,napisali Bono i The Edge z U2.
I jeszcze raz uderzenie Tiny było jak bulls [golden] eye