Wiesz, akurat w takich sytuacjach to brakuje tylko niekompetentnej ministry placzacej się pod nogami. Ciagnacej za sobą kierdel newsołapow z zaprzyjaznionych telewizji?
Ano prawda. Wyrzyguję ostatnio swój żal. Bo dożyłem wieku, w którym zaczyna się zauważać, że poprawność polityczna gorsza jest, jest bardziej sztuczna, niż naturalne odruchy. I tyle. Staram się nie nadużywać wulgaryzmów, ale często mam ochotę rzucić siarczystą qrwą na to, co widzę dookoła. Frustracja we mnie narasta.
P.S. Wyjaśnię, skąd wziął się Wałęsa, o którym faktycznie nie wspominasz. Wspominasz za to o obecnie wybranym prezydencie. Gościu, który na to stanowisko nie zasługuje ani na jotę moim zdaniem. Bo jest śliską glistą. Podobnie jak buc Wałęsa. Stąd echo skojarzeń. MOICH skojarzeń. To, że masy ludzkie reagują emocjonalnie na postaci takie jak JP2 czy Wałęsa, nie oznacza, że nie mogę mieć własnego, subiektywnego nad wyraz zdania na ten temat. Ani papież nie był dla mnie nadczłowiekiem, ani Wałęsa “mężem stanu”. To zwykli ludzie.
Masz w 100% rację. Dodam jeszcze że Ani JP2 ani Wałęsa święci nie byli. Wałęsa na ten przykład wypił morze alkoholu na internowaniu , a alko dostarczała mu bezpieka. Wałęsa również swego czasu uciekał przed ludźmi którzy nie byli szczęśliwi niepokojami w Polsce. TZN uciekał… bezpieka go ukrywała.
Ustalmy moze jedno.Żaden z nas nie jest idiota.Obaj wiemy doskonale że ideały po Ziemi nie chodza.
Chyba jest czyms bezsensownym,próbowacć sobie udowadniac rzeczy oczywiste. Ze szkoda dla rozmowy,że o stracie czasu nie wspomne…
Taki przyklad…
Czytam właśnie historie zycia i walki Simona Bolivara.Legendarny el libertador,czlowiek ktory dał (poza Brazylią) wolność polowie terytorium hiszpanskiej Ameryki, w latach 20 tych,XIX wieku…Człowiek który w tamtych latach glosil idee o grubo ponad 100 lat,wyprzedzajace unie europejska!!!
Oczywiście bez powodzenia ale chodzi o cos innego.Do 30 roku życia,byl to rozpuszczony król towarzystwa,hulaka i gracz.Klasyczny,arystokratyczny bon vivant…
I ten człowiek, ok. roku 1810,po wplywem najgorszych mend,prawdziwej ludzkiej zarazy rodem z Haiti,dal się przekonać że zwyciestwo jest mozliwe tylko za sprawa terroru i zmasowanej fali zbrodni przeciw ludzkosci…
Przez prawie 2 lata przymykal oczy na palenie,gwalcenie i mordowanie jeńców. Ta “filozofia”,zwala się “walka na śmierc”.
Dzisiaj mozna powiedzieć że kult Bolivara,zostawil bardzo daleko w tyle jakichkolwiek swietych!
Kto o tym wie?
Tylko ci których z jakiegoś powodu,ta historia może zainteresować.
Samotny w sumie,czlowiek który w ogniu walk,całe życie się uczyl…
Wyszedlem daleko poza temat ale ta historia POWINNA uczyć jakiegoś szacunku dla ludzi czynu i sukcesu.
Tym bardziej wśrod anonimowej gawiedzi w internecie.
Nie zamierzam się licytowac w kwestii rzygowin,choc i ja miewam takie odruchy.Ale z pewnoscia nie na widok laureata pokojowego Nobla.Jeśli juz to na widok tej kanalii,cenckiewicza(obowiazkowo z malej lietry).
Nie wykorzystujemy w pełni szans, które się nadarzają.
Jest źle, tylko pod pewnymi względami - narastają podziały społeczne, wraca ciemnota, nietolerancja, sentymenty i populizm.
Jest dobrze, bo wzbogaciliśmy się i w trzydzieści lat dogoniliśmy prawie zachodnią Europę. Jest dobrze, bo jesteśmy teraz Europą, a nie przedmurzem sowieckiego imperializmu.