Autostop…
Dzisiaj dzieciaki nie znają tego terminu…
A wtedy tak się oszczędzało i tak się PRZEŻYWAŁO!
W 1978 wybraliśmy sobie metę w Miedzyzdrojach.Niby nic wielkiego,z Poznania.
Ale…Każdy miał coś innego"do załatwienia" czy spotkania,i w efekcie polecieliśmy stopem na…Warszawę…
W Koninie mnie okradziono.Mój filcowy,kultowy kapelusz,ze znaczkami z rajdów jazzowych [min.do Chodzieży gdzie grał wówczas młody i obiecujący,Krzesimir Dębski] padł łupem i uzmysłowił mi że NIE WOLNO zasypiać…
Anyway…
Zdjecia z odlewania sie pod mostem Poniatowskiego,mam do dzisiaj…I te nasze niby wojskowe plecaki i chlebaki ![]()
A potem jakimiś zygzakami na Szczecin,via Bydgoszcz.Tam zaś upiory straszyły w schronisku,o czym już kiedyś pisałem…Przebacz mi Brunchildoooo!!! Kolega obok,twierdził że co noc włosy mu dęba stają na głowie…A miał pióra jak…Jerry Garcia [Gratefull Dead] ![]()
Miedzyzdroje byly wtedy upalne ale deszczowe…
Spałem na dziwnej ławce,w kształcie litery"c".
Zjeżdżaliśmy się w ciągu 12-14 godzin.I żaden glina mnie nie zaczepił!!! Cud absolutny…
Taki to był mniej wiecej,tydzień…
W młodości zdarzało mi się łapać stopa, jednak nie były to jakieś spektakularne podróże - przeważnie przy okazji powrotu z uczelni, lub jakichś spontanicznych wypadów z kolegami.
Kiedyś autostop był bardziej popularny … dzisiaj, kiedy w jednym gospodarstwie domowym jest nierzadko kilka samochodów, ”stopa” próbują złapać przeważnie jegomoście, co z powodu biesiadowania z kolegami w jakiejś szemranej knajpce przegapili odjazd ostatniego autobusu czy pociągu, lub przepili pieniądze na bilet. Z tego też powodu ja sam coraz rzadziej oferuję komuś podwózkę.
Niechętnie mnie kierowcy na stpoa brali,ponieważ nie byłem zgrabną blondynką,ale zdarzało się.
Ogólnie rzecz biorąc,stop stał sie niebezpieczny.A już moje koleżnaki [3!] które kiedyś stopem przejechały od Dzierżoniowa po Bieszczady,mogą to dzisiaj wspominać jak baśń!
Jakoś nie ucierpiałem z tego powodu
Miałem tak długie włosy że z daleka mogłem sie mylić ![]()
A ilu ludzi w ten sposób zaginęło