pokazując mu, że nie do końca to jego teren. Wył zaskoczony, że aż brat z żoną martwili się, czy mu serducho nie wysiądzie. Następnymi razy już go zamykali w innym pokoju. A gdy wychodził, boczył się na mnie.
Powinieneś nosić kaganiec bracie.
Szczepienia wszystkie masz?
Kaganiec na ręce?
Gdy byłam mała, na wiejskim podwórku dorośli dali mi kawał ciasta i ja sobie z tym ciastem usiadłam przy kopczyku żółtego piasku. Podbiegł pies podwórkowy, zabrał mi to ciasto z ręki i nieopodal je sobie jadł. Byłam taka wkurzona, że ponoć podpełzłam te kilka kroków, złapałam psa dwiema łapkami z tyłek i mocno w ten tyłek ugryzłam. Zaskowyczał i uciekł, a potem obchodził mnie wielkim łukiem
Harmonijnego psa za gardło? Harmonijnego psa za gardło? Oj nieładnie, oj nieładnie! Cała nikczemnie szujowata nieharmonijność wylazła z Ciebie. Widzę, że w latach dawnych świadomości właściwej nie miałeś, a Twoje diabły podskórne owładnęły Tobą całkowicie. Jestem tym oburzony!
Pewnie jeszcze nieharmonijne wsuwy międzynożne z upodobaniem uskuteczniałeś? Niezłe z Ciebie ziółko było, oj niezłe…
Nie uszkodziłem go, tylko ostrzegłem. Tak postępują harmonijne stworzenia w całym DSHN-ie.
Aaa…, to co innego. Od razu moje oburzenie minęło. Postąpiłeś zatem zgodnie z harmonijnością. Miałeś już zadatki na odgłupiacza.
Przecież to jego teren. Ewentualnie twojego brata
Jeśli gość go nie atakował, to i on powinien nie być agresywnym.
Może nie spodobałes mu się od pierwszego wejrzenia…
Jak byłem mały i kładziony sam do do łóżka w sypialni, to z przejściowego pokoju przychodziły do mnie astralne diabełki w postaci podobnych czarnych chudych piesków, jak ten u mojego brata. Kręciły się koło łóżka, nawet wchodziły na jego krawędź, ale dalej już się nie posuwały. Nie lubiłem ich. Ale do tego ich pieska nic nie miałem.
Ten piesek wyczuł diabły podskórne u harmonika i je zaatakował harmonijnie.
Wiecie, @birbant, @GumowyKrokodyl, @Devil, jeśli siedziałem sobie spokojnie, a taki pies jakby myśliwski, rasowy, szybki, wciąż krążył koło mnie, warczał i szczerzył zęby, to nie wiesz, czy cię nie chapsnie za nogę, więc choć mógł mnie ugryźć boleśnie także w rękę, to jednak zaryzykowałem dać mu nauczkę, i szybszy byłem od niego. Był na całkowitej mojej łasce. Mogłem go nawet udusić, ale chciałem mu tylko dać ostrzeżenie, że źle wyjdzie, jeśli będzie się tak wobec mnie zachowywał. Dla brata jego zachowanie było jakby normalnością, ale nie dla mnie, choć szczególnie warczał, jak brat wychodził.
Ale brat się nie obraził? Xd
Jak bym go udusił, to by się obraził…
To dobrze że się nie zapomniałeś.
zwierzetom laboratoryjnym struny glosowe przecina sie niejako “z urzedu”
tez maja nie przeszkadzac.
Taka mala a taka niebezpieczna!!!
A warczales, nos marszczyles???