Jaki był Wasz ulubiony przedmiot w szkole.Lubiliście ścisłe czy wręcz przeciwnie?
Zajecia praktyczno techniczne i plastczne.
Geografią tez nie gardzilam.
Ja lubiłem najbardziej długą przerwę i biologię.
Matematyka, fizyka i chemia.
To podstawa, choc chemia to mi lepiej wychodzila w postaci laboratorium domowego niz szkolnego
Miałem swoje własne … Ojciec mi dwa razy w nim nalot robił bo się bał, że blok wysadzę w powietrze a ja pozbędę się wzroku …
Blok stoi ja widzę ojciec ma się dobrze …
Oby jak najdłużej tak było
Poza odrobina optyki,NIENAWIDZILEM przedmiotów ścisłych.
Ulubiona była geografia ale nie mialem szczęścia do profesorów.To była katastrofa
Potem wybrane działy z historii i tu już było z wykładowcami bardzo dobrze a przez 3 lata, wspaniale.No i oczywiście język polski, mimo iz rzadko kiedy zdążyłem na czas czytać lektury…
Angielski?Ok. ale z 3 profesorów,dziwnym trafem nie lubiliśmy się z dwoma…Ta trzecia mi wiele wynagrodziła i nawet spotkaliśmy się 4 lata temu…
WF ignorowałem bo sam sobie wszystko organizowałem a średnia piłki nożnej w tygodniu to jakieś 8-10 godzin.Od 2 klasy liceum tyleż tenisa.W przerwach, rower…
Nawet na imprezy czas był tylko po godzinie 20
Domowe to tez czasem awantura sie konczylo
Na szczescie stol kuchenny to byl solidny drewniany mebel pamietajacy czasy konca XIX wieku, a jadlo sie w pokoju przed telewizorem.
Piwnca mała i wiecznie zapchana przetworami (takie czasy byly… )
Aż do klasy maturalnej miałam dylemat: polonistyka? matematyka? czy AWF.
Łatwiej wymienić czego nie lubiłam: historii (wiem, że tym komuś tu się narażam)
W podstawowej, to historia i w-f, zdecydowanie. Wbrew pozorom, polski mnie z lekka nudził. W trzeciej klasie znałem prawie na pamięć podręcznik z historii z czwartej. Bo miałem starszego o rok kuzyna i jego podręcznik oprawiłem w pół roku.
W ogólniaku polubiłem niemiecki, bo mieliśmy fantastycznego nauczyciela.
A z językiem polskim to było tak, że nie ciekawiła mnie zbytnio ta literatura serwowana przez program nauczania, choć przeczytałem wszystko, co kazali. Ale dzięki moim zainteresowaniom historycznym, poznałem te niepodręcznikowe życiorysy naszych poetów i pisarzy i od razu zrobiło się ciekawiej, Np, to, że gej Słowacki zarobił duże pieniądze na paryskiej giełdzie, bo miał niesamowitą smykałkę do interesów i zmarł na bogato w przeciwieństwie do pozostałych. Ciekawy wątek, to krótkotrwały związek ped… gejowski Słowackiego Juliusza z Krasińskim Zygmuntem. Albo, że pani Orzeszkowa lała po pyskach swe kolejne służące, romanse Konopnickiej też mnie wtedy ciekawiły, bo to były romanse lesbijskie. Albo, że Mickiwiecz wcale nie zmarł na cholerę, tylko na kiłę, bo większość tego, co mu wpadło z kasy, szło na burdele,
J. polski i historia.
I to pisze czlowiek, ktory twierdzi, ze go życiorysy celebrytów go nie interesuja bo ma swoje zycie?
Co prawda obecnie podaż pustaków z cyklu “wystarczy byc” to juz gorsze od tsunami i co za dużo to niezdrowo.
Ja mialam w szkole pecha do nauczycieli historii, niestety traktowali tę gałąź wiedzy “po linii i na bazie” aktualnych wskazówek komitetu, więc pozostawalo byc samoukiem
Matma, bo ja zawsze byłam aspołeczna.
W tamtym czasie pojęcie; - celebryta, nie istniało, a ja wtedy miałem naście lat.
Proces “odbrązowiania” naszych wieszczów narodowych byl dlugi. I jeszcze się nie zakonczyl. I nie tylko ich. Jak poczytasz sobie zyciorysy filozfow czy odkrywców lub naukowców?
A celebryci tez byli.
Znani z tego, ze znani.
Czasem nawet w randze pomazancow bozych czyli władców, ich rodzin lub dworzan.
Nie liczac zlodziei, rozbójników lub wedrownych przedstawicieli swiata artystycznego (choc ci musieli sie jednak jakims talentem wykazac )
A ciekawosc świata i ludzi to nie jest kwestia wieku.
To dar boży
Tak, gdyby napisać wszystko o postaciach, które teraz mają pomniki, to wiele z tych pomników spadło by z hukiem ze swych cokołów i nie tylko Polskę mam na myśli.
Lubiłem nauki społeczne. Lubię.
To może lepiej nie należy stawiać pomników?
Albo lepiej przyglądać się ich pierwowzorom…
Na prwno nie za życia. A i posmiertnie tez nalezaloby odczekac
Zeby zlapac dystans.