W moim kinie...."Filip"

Film nakręcony na podstawie powieści Leopolda Tyrmanda"Filip".
Chyba zaskoczenie roku.
Po filmach Pawła Pawlikowskiego,mamy obraz Michała Kwiecińskiego.Oryginalny,trzymający w jakimś dziwnym napięciu,nie mającym nic wspólnego z tzw.“kinem akcji”!
Postać główna,tytułowa,odtwarzana przez Eryka Kulma Jr. to juz wręcz zjawisko! Aż chce sie powiedzieć że to on był tym filmem…
Oni:
Filip - stracił w gettcie nie tylko rodzinę ale i ukochaną Sarę…To kluczowe momenty z początku filmu.Zaraz potem odnajdujemy Filipa we Frankfurcie,niemal 2 lata pozniej…Filip jakby dojrzalszy,jak powiedział idealnie sam reżyser,“emocjonalnie zamrożony”.Lawiruje jako kelner w luksusowym hotelu,w przerwach podbijając serca napotkanych Niemek.Samotnych,zagubionych niczym w"kosmosie"…A wszystko by sie na nich mścić wg.recepty,“poderwac,rozkochać i porzucić”…Prawdziwe studium samotności mlodego człowieka który uczy sie wojny każdego dnia.On,Żyd w hitlerowskich Niemczech…Nasuwa sie porównanie do Europa,Europa wg. Salomona Perela ale tylko przez chwile…Filip jest inny.Cyniczny,bezczelny,inteligentny a jednak budzący sympatię…Trzyma sie za niego kciuki,za to podniesione czoło,za nieszablonowy styl,upodobania a w końcu i serce…
Lisa - niemiecka aktorka,Caroline Hartig,chwilami wrecz olśniewa.Od pierwszych scen na basenie po ostatnie,“dlaczego kłamiesz?”.Aż zaciskałem pięści z bezsilności…Ale…“to nie był czas na miłość”

Gestapowiec - niedojrzały,właściwe szczeniak który w innych okolicznościach może byłby człowiekiem.Tutaj,choć pełen wątpliwości,na jakimś etapie prania mózgu,musiał zasmakować mordowania i dręczenia,co bardzo polubił…
Blanka - jedna z tych dziewczyn która żyła dziko i swobodnie,pijąc i kochając sie by tylko nie pamiętać o świecie wokół…
Staszek - Robert Więckiewicz znowu…Ale jak zwykle,z klasą.100% polskiego cwaniaka,dekadenta,cinkciarza…To on ustawił nie tylko Filipa w hotelu ale i caly oddział Polakow w bezpiecznej robocie…Przyznam że nigdy nie widziałem tyle wina w jednej szafie :innocent:
Pierre - Francuz wyglądający jak…Litwin.Najblizszy Filipowi z calej masy kelnerów.Tego"najlepszego co w podbitej Europie"
Krytycy piszą o etycznie dwuznacznej sytuacji i zachowaniach Filipa.Krytycy nie znają wojny.Nawet jej nie powąchali…
Ale dostrzegli wszystko inne i jak rzadko kiedy,zgadzam sie z miażdżącą większością opinii.
W tym filmie wszystko aż trudno opisać słowami.Chyba przez owo napięcie,przez świadomość że “wszystko” może sie zawalić w jednej chwili…
Kiedy sie ogląda film,nie myśli się o tym.Ale potem…Jak niesamowicie dojrzały był ten zespół aktorski!!!Skład miedzynarodowy,od Rumuna po Francuza, z Włochem Czechem,Wegrem i Niemcami.Plus kilka naszych znanych twarzy.
To tempo tak zmienne.Od zatrzymanych w czasie scen erotycznych,przez nocne na poły baletowe treningi Filipa w scenerii wręcz operowej…Az przypomnial mi sie Wajda ze swą symboliką z Popiolu i diamentu…
Przyjazn ludzi-niewolników,czekających na wyrok.Niezdarne próby uczuciowe samotnych Niemek skazanych na"bicz Boży" Filipa.I ta jego zimna krew…
Końcowe sceny mają coś z Remarque’a [Noc w Lizbonie;Łuk triumfalny"] a całość…Aż boje sie napisać ale umieściłbym to gdzieś w połowie drogi miedzy “Jajem węża” Bergmana a “Cabaretem”,B.Fosse’a
I słowo o autorze.Tak sie składa że przeczytałem ostatnio jego"U brzegów jazzu".I czekałem aż coś sie przebije,coś zabrzmi choćby w dialogach…Oczywiście,doczekałem sie!Choćby wtedy gdy Filip rozpoznaje Duke’a Ellingtona z płyty…
Być może od tego powinienem zacząć.W tym filmie nie ma martyrologii,bohaterów wojennych…W tym filmie wojna jest tylko tłem.Skazuje bezbronnych ludzi,tak rasy panów jak i podległych im"niewolników",na określony kodeks zachowań.I to,mimo odrebnej scenerii,troche łączy ze wspomnianym S.Perelem.
Ale najwiekszą róznice czyni on…Filip.Bohater-antybohater,aż do końca tajemniczy i niedopowiedziany.
Znakomita rola i wspaniały film!

2 polubienia

No pięknie…, książkę właśnie przeczytałem, będąc teraz w Polsce, znajdując ją u znajomych córki. Dobra literatura. W PRL nie miała szans się ukazać.

Zatem czas na obejrzenie filmu. Zwłaszcza po takiej recenzji…

Aktualnie zacząłem ryć w polskiej historii od jej początków w ramach przypomnienia sobie. Taki przerywnik jak ten film bardzo mi się przyda.

3 polubienia

No cóż…Ja odwrotnie.Tyle jest wznowień i to pięknie wydanych,jak np.“wydawnictwomg”…Tej książki jednak nie trafiłem.
I nie wiem czy starczy mi czasu w grudniu ale z pewnością upoluję ją w lutym.
Jestem zdesperowany :smile:

1 polubienie

Najciekawsze historie pisze życie

1 polubienie

W tym przypadku,jest to proza luzno oparta o pare faktów z życia autora,L.Tyrmanda.

Przyznaję się, że przedtem o tej książce pojęcia nie miałem. Ale polecam.

1 polubienie

A literaci przekładają pięknie je na papier ku nauce innym.

1 polubienie

Tyrmand jest typowym pisarzem który każdorazowo udowadnia wyższość emocji nad konstrukcja czy wszelkim formalizmem.
Bardzo to lubię.Jakos bardziej mi się to ludzkie wydaje,szczegolnie gdy autor zawiera w swej prozie, watki autobiograficzne.

1 polubienie

Gdyby nie sztuka pisania, odtwarzania lub wymyślania opowieści,tkwilibysmy w epoce jaskiniowej.
Nie mówiąc już o tym ze nie byłoby ani kina, ani tym bardziej, teatru.

1 polubienie