Wczoraj zdobylem!Nareszcie!

Debiutancki album Madeleine Peyroux z 1996 roku.

Tak wtedy wyglądal klasyk Patsy Cline w jej ujeciu…
Złośliwcy mawiali ze Amerykanka jest jak…Billie Holiday dla ubogich…Ok.Niech sobie tak bedzie.Bo coś w tym jest…
Mnie to zupelnie nie przeszkadza.Nie jest nachalne a ekipa grająca radzi sobie fantastycznie!A James Carter na saksofonie…Czysta poezja!
Taka wieczorna propozycja…

4 polubienia

I jej wersja La Vie En Rose…

2 polubienia

Nie znałem albo nie pamiętam. Raczej to pierwsze, bo takie coś bym zapamiętał. Świetne, coś dla mnie… :+1:

Jutro, gdy wstanę, powtórka z rozrywki…

1 polubienie

Ale zajebisty głos.

1 polubienie

Mam juz 1 i 3 jej plytę…
To nie jest nic odkrywczego ale…Czy zawsze ma takim być?
Świetny klimat starej knajpy o 4 nad ranem.
Uwielbiam!

2 polubienia

I ja od tego wysłuchania. To jest to, co birbant zajebiście kocha.

2 polubienia

A jak fajnie sie przy tym pije!
Ale to juz wiemy obaj aż nadto dobrze :wink:

2 polubienia

Teraz słucham po raz trzeci przy porannej kawie. I gdzieś Edith słyszę. :grinning:
Instrumenty grają do jej śpiewu przepysznie.

1 polubienie

Jak wroce do domu to bedzie pierwsza plyta ktora wlacze…

1 polubienie